czwartek, 27 grudnia 2012

Wyrok zapadł ~


No tak, nie ma po chuj tego ciągnąć, to jedna z ostatnich not :3

Natsu nie pojawił się do rana. Pewnie nocował u Laxusa… Otrząsnąłem się z tych myśli i wyszedłem przed „bazę”. Zapaliłem papierosa, wciągając dym głęboko do płuc.
Wyglądałem pewnie niezbyt sexy z rozwichrzonymi włosami i wielkimi worami pod oczami. W pewnym momencie moja mózgownica zarejestrowała czyjąś obecność po mojej lewej stronie. Jellal.
- Co, pokłóciliście się? – zapytał, wyciągając papierosa i patrząc na mnie kątem oka.
- Jell? Skąd wiesz…?
- Stąd, że chyba każdy słyszał, jak Natsu darł mordę w nocy.
- Wszystko jasne – przetarłem oczy, a moją twarz wykrzywił grymas, który miał być uśmiechem.
- Gray, przed Erzą… To znaczy zawsze ją kochałem… ale był ktoś… - motał się w zeznaniach.
- Możesz jaśniej? Mój mózg jeszcze dziś się nie włączył.
- To on się kiedykolwiek włącza? – uniósł brew ze zdziwienia.
Kiedy posłałem mu spojrzenie zabójcy, odetchnął głęboko, patrząc na mnie poważnie.
- Kochałem faceta – widząc, że zamierzam zapytać, kogo ma na myśli, szybko wtrącił: - Nikt z was go nie zna. To był przelotny romans… a nawet tak tego nie można nazwać – przerwał na chwilę. – On mnie kochał, wiedziałem to. Ale odrzuciłem jego uczucia, bo bałem się tego, co ludzie by powiedzieli o naszym związku. No i nie zaakceptowałem tego, że on nie był mi obojętny, że go kochałem… - zamilkł.
- Co było dalej? – spytałem, szczerze zaciekawiony. Tylu rzeczy się ostatnio dowiedziałem, że nawet mnie to nie zdziwiło.
- Nic. Odszedł do kogoś innego. A ja długo cierpiałem. Nigdy więcej się nie zobaczyliśmy.
Loading… W mojej głowie włączył się zielony guziczek zrozumienia, ale mimo tego zapytałem:
- Dlaczego mi to mówisz?
- A jak sądzisz?
Tak myślałem…
- To aż tak widać? – westchnąłem.
- Nie pozwól, żeby Laxus zabrał ci Natsu – szepnął, wstając. – Nie powtarzaj moich błędów – dodał już głośniej.
Skinąłem głową na znak zrozumienia. Ostatni raz zaciągnąłem się dymem i zgasiłem papierosa. To teraz trzeba zacząć działać…
Przemyślałem wszystko tak dokładnie, że dokładniej się nie dało, a przy tym prawie wysiadło mi to, co zostało z mózgu. Postanowiłem na nic nie czekać, tylko od razu przystąpić do rzeczy. Plan pod tytułem „Odzyskać Natsu + przefarbować mu włosy” czas zacząć!

Zastałem Freeda siedzącego pod drzwiami kibla. Czytał gazetę „To wszystko prawda”. Jak można w ogóle SPOJRZEĆ na tą tandetę i wyssane z palca bzdury to ja nie wiem. Kiedyś napisali o mnie, że jestem popierdoleńcem, bo często łażę goły po mieście i radzili mi wybrać się na plażę nudystów. Albo do dobrego psychologa. Ale no kurwa, to nie jest w ogóle moja wina, że nawet nie wiem, kiedy tracę ciuchy! Cholerna Ur… Dobra, Fullbuster, ogarnij emocje, musisz być spokojny i opanowany.
Tak więc zgarnąłem zielonowłosego spod kibla i poszliśmy na dwór (on z miną cierpiętnika, bo czekał pół godziny w kolejce do łazienki – którą od rana zajmował Gajeel - i czuł, ze zaraz popuści, ale osobiście miałem to gdzieś), gdzie zaproponowałem mu udział w pierwszym i najobszerniejszym etapie planu, a mianowicie: „wkurwić Laxusa”. Zgodził się bez zbędnego pierdolenia (bez skojarzeń, zboczuchy!), bo – jak się dowiedziałem – jego też wkurzało i bolało to, że blondas się tak kleił do Pedalskiego Włosa.
Tak więc po ustaleniu szczegółów polazłem do największego pokoju, w którym siedzieli ci dawaj razem z kilkoma innymi osobami. Usiadłem kawałek od nich, czekając na Freeda. Miał wparować za 5…4…3…2…1…0… właśnie, kurwa, teraz.
- Gray! Mam bilety do kina! To idziemy na siedemnastą, tak? – wydarł się już od progu, zwracając na siebie uwagę wszystkich. Dobrze, o to chodziło. Wzrok Laxusa mknął od niego do mnie. Natsu pozostał na to obojętny, albo po prostu dobrze ukrywał uczucia. Jedno z dwóch.
- Tak, no pewnie! – odpowiedziałem z entuzjazmem, ciesząc mordę.
Wstałem z miejsca i ruszyłem w jego stronę, a on w moją. Kiedy byliśmy już obok siebie, objął mnie ramieniem w pasie, a ja nie pozostałem mu dłużny. Usiedliśmy sobie na skos od interesujących nas osób, śmiejąc się głośno. W pewnej chwili Freed udał, że szepcze mi coś na ucho, a ja, grając idealnie swoją zajebistą rolę, udałem speszonego i pokiwałem nieśmiało głową. Wtedy wziął mnie za rękę i wyprowadził na zewnątrz.
Odwróciłem się w drzwiach, oczywiście jak najbardziej dyskretnie. Natsu i Laxus patrzyli za nami z niedowierzaniem i zdziwieniem. Uśmiechnąłem się pod nosem. Mission Completed.
- Długo będziemy tak przed nimi grać? – spytał zielonowłosy, wzdychając ciężko. Trudno było udawać zainteresowanie kimś, kto nas w ogóle nie obchodził, wiem coś o tym. Bez obrazy dla zielonej tępej strzały.
- A skąd ja mam to wiedzieć? Dopóki któryś z nich nie wystrzeli do nas z mordą.
- Co dalej robimy?
- Czekamy, aż między nim się zepsuje, kiedy Laxus się przyzna, że nadal cię kocha – powiedziałem.
Pokiwał głową ze zrozumieniem, ale nie skomentował tego.

Kiedy siedziałem na schodach rzucając kamieniami w stronę lasu (brak lepszych zajęć, zrozumcie), przyszedł do mnie Laxus. Początkowo go nie zauważyłem, dopiero gdy odchrząknął cicho zwróciłem na niego swe zacne gały.
Szczerze powiedziawszy zdziwiłem się, że reakcja nastąpiła tak szybko. Myślałem, że zajmie to nieco więcej czasu, ale skoro tak, to nawet lepiej.
- Ekhm, Gray… - zaczął, a kiedy nie odpowiedziałem, stanął przede mną.
Patrzyłem na niego wyczekująco i niejako z irytacją, gdyż przerwał mi jakże ważne i interesujące zajęcie.
- Co cię łączy z Freedem? – spytał z wahaniem.
Udałem, że się zastanawiam.
- Bardzo dobrze się dogadujemy i świetnie się razem bawimy. Widzę, że nie jestem mu obojętny… - przerwałem, chcąc wzbudzić większe napięcie. – Z mojej strony też może się to przekształcić w coś więcej – dokończyłem.
Ustaliliśmy z zielonowłosym, że tak będziemy odpowiadać każdemu, kto będzie pytał.
- Aha. Rozumiem – mruknął pod nosem, z deka podkurwiony.
- A czemu pytasz? – spytałem, drapiąc się po policzku. Znałem odpowiedź, ale wiecie, wypadało zapytać, żeby nie było.
- Tak po prostu, z ciekawości – odpowiedział szybko. Moim skromnym zdaniem za szybko.
- A ciebie co łączy z Natsu? – udałem obojętność, a żeby podkreślić to, że pytam tylko z grzeczności, ziewnąłem przeciągle.
- To samo co ciebie z Freedem – rzekł, po dłuższej chwili wahania.
Skinąłem głową. Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Przez jakiś czas milczeliśmy nie wiedząc, co jeszcze moglibyśmy dodać, a wtedy zza rogu wybiegł Freed, szczerząc zęby z daleka.
- Grayciu, skarbie, tu się schowałeś! – krzyknął z lekkim wyrzutem, podbiegając do nas i przytulając mnie.
Speszyłem się, chociaż wiedziałem, że to tylko gra.
- Oj Pyszczku, przecież daleko bym bez ciebie nie odszedł – zaświergotałem i od razu zrobiło mi się głupio. I chyba zaraz się zrzygam. Tęczą. Kurwa, że też nie mogłem być sobą i mu pocisnąć jakąś ciętą ripostą.
Freed popatrzył na Laxusa, udając zdziwionego.
- O, Laxi! Długo tu jesteś?
- Od samego początku – powiedział zirytowany, wkładając ręce do kieszeni bluzy. Widziałem, jak żyłka na czole mu pulsowała ze zdenerwowania. Jak mu pęknie, to pozamiatane.
- Ach, tak? Nie zauważyłem cię, wybacz – uśmiechnął się do niego przepraszająco, biorąc mnie pod rękę. – Chodź, skarbeńku. Musimy iść na zakupy – rozpromienił się, ciągnąc moją skromną osobę za sobą w kierunku leśnej drogi.
Kiedy byliśmy poza zasięgiem wzroku i słuchu blondasa, opowiedziałem wszystko zielonowłosemu. Na jego ryjku pojawił się wyraz chorej satysfakcji.
- Zazdrosny – powiedział tylko, zadowolony.
- Noo… To logiczne, że w końcu musiał zapytać. Dziwne tylko, że tak szybko. Dopiero się rozkręcamy – zamyśliłem się na moment, a potem nagle mnie olśniło: - Musimy zrobić coś na jego oczach, żeby się wkurwił do tego stopnia, iż przyzna, że nadal cię kocha. I przy okazji musi być to coś, żeby mnie za to czasami nie pobił. Tylko nie wiem, co by to mogło być – podrapałem się po głowie, intensywnie myśląc. Tak, panie i panowie, Gray Fullbuster myśli! Zapiszcie to sobie w kalendarzu czy gdzieś tam, bo następnego razu może nie być.
Coś w twarzy zielonowłosego powiedziało mi, że ma jakiś pomysł, więc popatrzyłem na niego wyczekująco licząc na to, że podzieli się ze mną tym, co wykminił.
- Ale ja wiem, ale ci nie powiem, co żem wymyślił, gdyż, ponieważ, że… stchórzysz. Także tego… kiedy pojawi się okazja to zobaczysz, o co mi chodzi – rzekł z tajemniczym uśmiechem.
Jawnie zacząłem się bać, ale postanowiłem być twardy i nie pokazywać tego po sobie. Skinąłem głową ze zrozumieniem, przygryzając wargę.
Nie pierdoląc dłużej smętów, pogalopowaliśmy piechotą do monopolowego po browarki, a następnie czym prędzej wróciliśmy do „bazy”, żeby trochę podegustować.
W pokoju siedział Natsu, wyraźnie chcący mi coś powiedzieć, ale kiedy zobaczył wtaczającego się za mną do pomieszczenia Freeda, strzelił poker face’a i wyszedł, trzaskając drzwiami.
W tym momencie uświadomiłem sobie już do końca, że go straciłem i chcę odzyskać. Zapragnąłem czym prędzej zrealizować swój cel.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo wszystko się zmieni do tego czasu.

Oczywiście razem z Freedem schlaliśmy się jak dzikie świnie w agreście. Szybko mnie wzięło (jak nigdy) i zachciało mi się spać, więc zaliczyłem glebę na łóżko. Słyszałem, jak Freed coś do mnie gada, ale nie rozumiałem słów. Nie wiedziałem, co się ze mną działo…
Kiedy się obudziłem, pochylało się nade mną mnóstwo zatroskanych twarzy.
- Co jest, kurwa? – zapytałem, patrząc na ich facjaty.
- Straciłeś przytomność. Freed nas zawołał – poinformowała mnie Wendy. – Przy okazji odkryłam, że nie możesz już pić, ty jebany alkoholiku. Inaczej to będzie się powtarzać.
Taka mała, a już klnie. Co się z tym światem dzieje, ja się pytam?! Ale jest gorszy problem:
- Jak to nie mogę pić?! – wydarłem mordę, a w oczach stanęły mi łzy. Właśnie traciłem jedyną możliwość na oderwanie się od rzeczywistości. – Uleczysz mnie, prawda?!
- Żartowałam – zaśmiała się. – Musisz tylko trochę przystopować i więcej jeść, bo masz osłabiony organizm.
No patrzcie tylko! Taka mała, a taka pyskata! Żartować z biednego człowieka jej się zachciało, kurwa. Mimo wszystko odetchnąłem z ulgą. Podniosłem się i natychmiast zakręciło mi się w głowie. Ja pierdzielę, bosko.
Wywaliłem wszystkich z pokoju. Co oni w miłosiernych samarytan się chcieli bawić? Po chuju. Nie ze mną te numery. Kiedy wreszcie zostałem sam ze swoimi zacnymi myślami, zastanowiłem się, co ja właściwie robię ze swoim marnym żywotem.
Moje jakże głębokie rozmyślania przerwał Natsu, wbijając się do pokoju.
- Nic ci nie jest? – zapytał od progu. Wyglądał na przejętego.
- Niee. Natsu, posłuchaj – zacząłem. Chciałem go przeprosić za to, że jestem takim pojebem. – Przepraszam za tamtą gadkę. Wiesz, za to, że ci nie wierzyłem – a więc żem to z siebie wyrzucił. Brawo dla mnie! Jestem z siebie taki dumny!
- A, tamto. – spochmurniał. – Odpoczywaj, ja idę – wyszedł, zanim zdążyłem się odezwać.
No, Fullbuster, i po Ptokach – zjebałeś akcję. Znowu. Ma się talent.

- Dlaczego musimy odgrywać tą całą szopkę? – jęknąłem, kiedy Freed ciągnął mnie w kierunku dworu. Na zewnątrz – niedaleko lasu – dostrzegłem Natsu, opierającego się nonszalancko o drzewo. Laxus trzymał dłoń nad jego głową, niebezpiecznie zbliżając swoją mordę do jego twarzy. Stanąłem jak wryty.
- Właśnie dlatego – ledwo powstrzymywał się przed wybuchem.
Przytuliłem go do siebie, udając, że nie zauważyłem tamtych dwóch. Szepnął mi do ucha, że jesteśmy pojebani, jednocześnie sztucznie się uśmiechając. Zbliżyliśmy się do siebie twarzami i już mieliśmy się pocałować, kiedy nagle zostałem brutalnie odepchnięty i upadłem na ziemię, uderzając głową o stopień schodów. Zamroczył mnie ból, a ostatnie, co zobaczyłem, to zdenerwowana twarz Natsu.

Obudziłem się z wypasionym bólem głowy. Rozejrzałem się ostrożnie. Zauważyłem uśmiechniętego Freeda, siedzącego na podłodze.
- Co się stało? – wykrztusiłem, nie mogąc zebrać myśli.
- Nie pamiętasz? Kiedy między nami prawie doszło do pocałunku Laxus odciągnął mnie na bok, a Natsu rzucił się na ciebie. Zaliczyłeś porządną glebę, a potem straciłeś przytomność. Mimo tego… opłacało się! Wyjaśnili mi, że robili to wszystko po to, abyśmy byli zazdrośni.
Serce załomotało mi szybciej. Natsu, ty debilu…
- Ale są też złe wieści – głos mu lekko zadrżał.
- Jakie? – popatrzyłem na niego, zaskoczony.
- Wendy ci to powie. Zaraz ją zawołam.
Wyszedł, a po kilku minutach zjawiła się niebieskowłosa. Widać było, że coś ją dręczy.
- Gray, walnę prosto z mostu. Twój organizm jest stopniowo wyniszczany od wewnątrz. Pamiętasz walkę z „Krostą”?
- Pamiętam – mruknąłem, przełykając głośno ślinę.
- Zranił cię wtedy zainfekowanym ostrzem. Dopiero teraz wykryłam tego wirusa, ale jest za późno na to, żebym mogła go usunąć.
- Do czego zmierzasz? – zapytałem, wystraszony.
- Gray. Ty umierasz – łzy stanęły jej w oczach.
Mój świat zawalił się w jednej sekundzie. W chuj lepiej było żyć w nieświadomości…
- Jak… ile czasu mi zostało? – zadałem to pytanie, chociaż tak naprawdę nie chciałem wiedzieć.
- Jeśli będziesz się oszczędzał to pół roku, może nawet dłużej. A jeśli nie zastosujesz się do moich wskazówek, to miesiąc.
Zamilkłem. Byłem w totalnym szoku.
- Rzuć palenie, nie pij. Bierz leki, które ci dam, a wszystko powinno być w porządku. Wysiłek fizyczny byłby wskazany, ale bez przesady, nie przemęczaj się.
Dawała mi dalsze instrukcje, a ja tylko tak leżałem, nie przyjmując do wiadomości tego, co usłyszałem.
Wyrok śmierci zapadł.

~Misuzu.

18 komentarzy:

  1. O kurwa, o kurwa, o kurwa D:
    On nie może umrzeć! Kto będzie zajmował się Natsu!? Kto będzie zgrywał zazdrosnego?! NIECH DARTH VADER GO ULECZY. ALBO YODA.
    Aha.
    I jak opuścisz tego bloga, spotkasz się z moim gniewem -w-

    OdpowiedzUsuń
  2. Em.. nie opuszczę. Skończę go. Następnymi notkami.^^" serio już nie mam na niego weny (;

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli na ile mniej więcej notek mogę czekać? Ja nie mogę... Jeden z niewielu fajnych blogów zostanie skończony -,- Może nie skazuj go na koniec tak od razu? Poczekaj trochę, może wena ci wróci ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze nad tym pomyślę^^' ze 4-5 notek na pewno się jeszcze pojawi, może nawet więcej. Zależy od tego, czy wena na pisanie tego opowiadania mi powróci ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nota jak zwykle zajebista . Przyzwyczaj się , że zawsze na początku mojego komentarza będzie takie niewidzialne zdanie o twojej zajebistości ... Także ten ..

    Czemu taki dramat ? Niech on kuźwa nie umiera , błaaaagam !!!

    Jesteś u mnie kurwa na pierwszym miejscu , więc co ty mi tutaj pierdolisz o jakimś jebanym końcu ?! Nic innego nie robiłam , tylko czekałam na nowe notki .. Rodzice się dziwili , że nic nie jem ; schudłam ; straciłam wszystkie zęby , bo rozrywałam nimi prześcieradła ! I co ? Masz zamiar mnie wykończyć ?

    Wena Ci wróci , nie martw się ... Kiedyś cie znajdę ! ~ Znajdę cię , a w końcu znajdę ! ~ ;fałszuje na całe mieszkanie; A wtedy kopnę Cię w dupsko . Wtedy na pewno wena powróci ..

    Nie skomentowałam poprzedniej noty , bo mi się wszystko usunęło , jak wczoraj pisałam -,- Ale zajebista jak zawsze <3

    Wierzę w Ciebie !
    Także ten ....
    Tak na marginesie , to ja wcale nie ucierpiałam xD Ubarwiłam mój ostatni tydzień , kiedy mi się strasznie nudziło .... Tak więc , to takie ubarwienie , więc ... Rozumiesz nie ? xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Rany, umiesz zmotywować człowieka XDDD
    I wiem, że trochę taki dramacik, coś mnie napadło i powstało takie... coś XD
    Dobra, dobra, rozumiem, to o wypadaniu zębów i nie jedzeniu zostało powiedziane, aby dodać dramatyzmu, tak? :D
    Jejku i jak tutaj spokojnie odejść, kiedy każdy mnie od tego odwodzi? Q.Q

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak , zrozumiałaś !
    Nie dam Ci odejść !! xD

    OdpowiedzUsuń
  8. @Fukuzawa Seiko dobrze gada! Ja też cały czas czekałam na nowe notki ;P Nie możesz tego skończyć >.<

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, aż się wzruszyłam Q.Q : D
    No zobaczymy jak to będzie;3

    OdpowiedzUsuń
  10. Oczywiście , że mam rację ! U.U
    Przez to całe rozmyślanie nad Tobą i twoim blogiem zachciało mi się pasztetu . O 12 w nocy jeść pasztet , kto by pomyślał ?
    ... Tak więc życzcie mi wszyscy smacznego !

    OdpowiedzUsuń
  11. Smacznegooo! : D
    Ach i jeśli chcecie, mogę wam polecić bloga, w którym też mam swój udział, prowadzimy go razem z Temą/Termosem/Kise XD
    http://yuki-no-sora.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję . Za 'smacznego' i za link :D
    A tak z ciekawości .... może jak skończysz to opowiadanie , to zaczniesz drugie ? Wiesz z takim przyzwyczajeniem nie łatwo się rozstać xD (pisanie opowiadań , w sensie)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz, mam to do siebie ze lubię pisać i dużo pisze ale zwykle niczego dłuższego nie kończę, bo tracę wene na dane opowiadanie x.x tak jak w tym przypadku, tylko ze tu się postaram zakończyć i nie zostawiać tego tak:)

    OdpowiedzUsuń
  14. NO CHYBA CIĘ POJEBAŁO, ŻE GO ZABIJESZ! Pff x.x"
    Niech się pojawi super-jakaś-ciota i go uzdrowi, ooo! Albo jakiś inny schiz. Bo uwierz mi, że dostaniesz karniaka w Sylwestra i zobaczymy, gdzie wylądujesz, huehue ^.^
    I tak - jestem miła. ;3
    Piiiisz, pisz, Uszatku. ;3

    OdpowiedzUsuń
  15. Hope-chan, nie jest powiedziane, że go zabiję! XD
    super-jakaś-ciota, hahahahhahahaha, padłam : D
    Nie chcę karniakaa @.@ i od razu mówię, że nie chcę wylądować za oknem jak klosz od lampki Nati-chan...: D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale tak to zabrzmiało ! :C
    Chcesz, chcesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz ! *.*
    Hahaha, niee no, może aż tam nie dolecisz, ale kto to wiee...? xD

    OdpowiedzUsuń
  17. Zabrzmiało, ale wiesz dobrze, że moja wyobraźnia jest nieobliczalna... : D
    Nie, nie chcę @.@
    Heheszki, znając moje szczęście to wyląduję D:

    OdpowiedzUsuń
  18. O matko!!! Gray chodzącym trupem??? Nie!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń