wtorek, 27 sierpnia 2013

Info (znowu xD)

No cześć wszystkim.
Jak zapewne wiecie, mam zamiar skończyć bloga. I nie tylko tego, ale też inne. Nie widzę siebie w roli pisarki. Wiem, wieeem, styl pisania trzeba wypracować i tak dalej, słyszałam to już nie raz.
Chciałabym podać powody, dla których chcę z tym skończyć.
Po pierwsze, nie nadaję się do tego. :3
Po drugie, klasa maturalna i te sprawy. Co za tym idzie - brak czasu na stworzenie czegokolwiek.
Po trzecie, nie nadaję się do tego. xDD
Tak, wiem, powtórzyłam pierwszy powód dwa razy. Tak po prostu czuję, widzę to i cóż poradzić.
Wasze komentarze zawsze mnie motywowały. Czytając je, myślałam sobie "może jednak nie jestem tak beznadziejna, jak myślę?". Niestety, z biegiem czasu i komentarzy i wejść coraz mniej. Sądzę, że wypaliłam się. Nie mam czego tu szukać. Dlatego koniec będzie najlepszym wyjściem.
Wiem, że nieliczne osoby chcą, żebym dalej pisała i dziękuję im za to. Za wsparcie i za to, że we mnie wierzą.
Mimo wszystko widzę, że moje "dzieła" nie są zbyt chętnie czytane. Nie winię Was za to, po prostu nie mam talentu. :3
Dziękuję wszystkim, którzy przy mnie byli.
Przepraszam za to, że już zbyt wielu moich tekstów nie przeczytacie (chociaż to może akurat lepiej dla Waszych mózgów xd).
Uh, rozpisałam się. Koniec wywodu. ~

~Misuzu.

sobota, 24 sierpnia 2013

Rozdział 31. Misja - czyli: miały być seksy, ale ich nie ma.

Hej ludzie ^^
Rozdział krótki, nie śmieszny i większość przegadana, powiedzmy.
Nie mam weny ostatnio i powiem wam coś, co was zasmuci. Bądź też się ucieszycie.
Po ślubie Erzy i Jellala zamierzam zakończyć pisanie tego bloga.
I ogólnie chcę skończyć z pisaniem. Doszłam do wniosku, że to nie dla mnie.
Uh, to chyba tyle. 




Siedziałem na peronie i czekałem, aż Natsu dojdzie do siebie po podróży. Jego choroba lokomocyjna zawsze była trudna do zniesienia, ale dziś szczególnie mnie irytowała. Chciałem jak najszybciej wykonać zadanie i wrócić do gildii. Nie byłem pewien, czy zastaniemy ją nierozpierdoloną, także no.
- Zbieraj się, kretynie – mruknąłem do Dragneela, po czym wyciągnąłem z kieszeni kartkę z zadaniem.
- Co w ogóle mamy zrobić? – wyjęczał, podnosząc się z miejsca. Nadal był trochę zielony na twarzy i zacząłem się bać, że za chwilę mnie zarzyga.
- Mamy znaleźć szpiega w posiadłości jakiegoś ważniaka. Zatrudni nas tam, da wyżywienie i dach nad głową. Musimy się sprężać, bo jak nie zdążymy na ślub, to Erza nas zajebie, a potem ożywi i znowu zajebie. – Westchnąłem i pociągnąłem za sobą Natsu w kierunku obrzeży miasta.
***
Po drodze zdążyliśmy zgubić się trzy razy, ale wreszcie dotarliśmy na miejsce. Otworzyła nam młoda blondynka. Sądząc po fartuszku, pewnie była pokojówką.
- Byli panowie umówieni? – zapytała słodkim głosikiem, uśmiechając się pięknie.
- W zasadzie nie. My w sprawie pracy – odpowiedziałem i obdarzyłem ją jednym z moich seksownych uśmieszków. Natsu łypnął na mnie spode łba, ale zignorowałem go.
Dziewczyna zaprosiła nas gestem do środka, a potem poprowadziła przez labirynt korytarzy prosto do gabinetu swojego pracodawcy.
Tamten przyjął nas bez żadnej zwłoki, po czym odprawił pokojówkę. Facet był wysoki, miał kozią bródkę i wąsy, które zdawały się żyć własnym życiem. Tak samo brwi. A konkretniej jedna, zrośnięta brew. Przynajmniej ubrany był normalnie, bo w garnitur. Za to kolorowe buty do niczego mu nie pasowały, ale to już przemilczmy.
- Przychodzimy w sprawie zlecenia. Nazywam się Gray Fullbuster, a to Natsu Dragneel. Jesteśmy z gildii Fairy Tail. Proszę, aby opowiedział pan nam dokładnie, jaka jest sytuacja – poprosiłem, rozsiadając się na krześle. Natsu stanął obok mnie z rękami skrzyżowanymi na piersi.
- Zajmuję się bardzo poważnymi interesami. Ostatnio nabrałem pewności, że mam w domu szpiega, który podrzuca konkurencji wszystkie moje pomysły. Oczywiście oni realizują je niemal natychmiast i nie mam szansy się wykazać. – Westchnął i pomacał się po wąsach. – Muszę się dowiedzieć, kto mnie szpieguje. Do tego celu będziecie mi potrzebni wy. Pan, panie Gray, będzie pomagał w kuchni. Natomiast pan Natsu przyda się jako pomoc we wszystkim innym.
- A konkretniej? – wtrącił się mój chłopak.
- No, na przykład w sprzątaniu. – Facet wzruszył ramionami.
Chwilę później zaprowadził mnie do kuchni, a Natsu do kantorka sprzątaczek, z czego różowowłosy nie był za bardzo zadowolony. Mieliśmy spotkać się w nocy w naszej wspólnej sypialni i wymienić informacjami.
***
Była dość późna godzina, kiedy padnięty Natsu przyszedł do sypialni, Ja w sumie nie miałem męczącej roboty, tylko podawałem rzeczy potrzebne do ugotowania czegoś tam. Wypytywałem kucharza – Pete się zwie - o dom, ludzi.
- Podobno ta blondyna, co nam otworzyła, flirtuje z każdym i jest dosyć nachalna, kiedy chce się czegoś dowiedzieć. Uważam jednak, że szpieg byłby ostrożniejszy – powiedział Natsu, kiedy zapytałem go o wynik infiltracji.
- Pewnie z tobą też flirtowała? – mruknąłem cicho, patrząc na niego kątem oka. – Dowiedziałeś się czegoś jeszcze?
- Oprócz niej i kucharza jest tu jeszcze troje ludzi ze służby. Lui, Hiro i Evanlyn. Lui wydaje się być miłym gościem i zawsze wykonuje polecenia bez szemrania. Hiro ustawia wszystkich po kątach i jest straszny. Niczym Erza w skórze faceta, mówię ci. Natomiast Evenlyn to strasznie gburowata osoba. Nawet nie raczy ci odpowiedzieć, kiedy zadasz jej jakieś pytanie.
- Pete, ten kucharz, chętnie odpowiada na każde pytanie i jest bardzo łatwowierny. Zadałem mu nawet pytanie typu „czym zajmuje się nasz pracodawca?”, a on się tak rozgadał… - Zrobiłem mądrą minę. – Musimy się dowiedzieć, z kim najczęściej gada o tych sprawach i skierować podejrzenia na tego kogoś. A potem tylko zastawić jakąś pułapkę na tego kogoś. I finał, wracamy do domu!
Natsu przytaknął tylko. A potem zasnął, zanim zdążyłem się dobrać do jego tyłka.  

~Kusakabe.
P.S. Macie bezczelną reklamę. I tak nikt nie będzie pytał, ale co tam.   http://ask.fm/Misuzu187

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 30. Szał zakupów - czyli: zabierzcie mnie stąd!

No siemka!
Nic nie pisałam, bo początkowo nie było weny, a później czasu.
Teraz wróciłam z nowymi siłami (no powiedzmy xD) z wyjazdu... i powstało to.
Tak na szybkiego w zasadzie, więc wybaczcie za dość marną jakość. 




Natsu zaciągnął mnie do pierwszego-lepszego sklepu, który mijaliśmy po drodze. Latał po całym pomieszczeniu, szukając odpowiedniego stroju na ślub, w końcu „nie może się pokazać jak jakiś wiochmen”. Ja stałem przy przymierzalni, starając się opanować irytację. Mi nie był potrzebny garniak. I tak bym go zgubił, więc po co wydawać kasę? Miałem jakiś stary w szafie, to wystarczy.
- Nie mogę się zdecydować, czy wziąć cały czarny, czy ten w szare paski – poskarżył się mój chłopak, robiąc nieszczęśliwą minę.
Westchnąłem ciężko, ledwo opanowując wybuch złości.
- A czy to ważne? – mruknąłem, rozmasowując skronie. – Poza tym, masz być świadkową. Masz robić za kobietę, więc na chuj ci garnitur? Sukienkę sobie kup – palnąłem sarkastycznie.
Strzelił twarzopalmę.
- Masz rację, kochanie! – krzyknął po chwili z nadmiernym entuzjazmem. – Idziemy do sklepu z babskimi rzeczami!
Kilka osób popatrzyło w naszym kierunku z zainteresowaniem. Westchnąłem.
- Ej, ale ja nie mówiłem poważnie. – Odbiłem się od ściany przebieralni i ruszyłem za nim w stronę wyjścia.
- Ale JA mówię POWAŻNIE – odparł, zerkając na mnie kątem oka. Odwiesił garnitury na miejsce i wyszliśmy na zewnątrz. Natsu zatrzymał się i rozejrzał po okolicy. Wypatrzył na rogu ulicy sklep z sukienkami i zaciągnął mnie tam, mimo protestów. Masakra, co za idiota.
***
Starałem się nie zwracać uwagi na rozbawione spojrzenia klientek tegoż sklepu. Udawałem, że nie znam Natsu, który właśnie przymierzał kolejną sukienkę. To udawanie nie było łatwe, bo za każdym razem prosił mnie o wyrażenie opinii. Prawie zawsze odpowiadałem „wyglądasz jak kretyn”, czasami „może być”. Nie satysfakcjonowało go to. Zresztą, cóż się dziwić.
- A ta, może być? – zapytał, nieco zrezygnowany.
Podniosłem na niego wzrok i oczy wyszły mi z orbit. Stał przede mną w długiej, granatowej sukni, która rozszerzała się na biodrach. Nie miała dekoltu. Dobrze się na nim układała, to musiałem przyznać. Tylko że nie miał cycków, a to trochę psuło ogólny efekt.
- Jak założysz stanik, to będzie idealnie. – Wyszczerzyłem zęby w uśmiechu.
Rozpromieniony, poszedł się przebrać z powrotem w swoje ciuchy.
***
Godzinę później kupiliśmy też buty do jego sukienki. Mówiąc szczerze, zacząłem mieć z tego niezły ubaw. Erza i Jellal będą mieć zdecydowanie niezapomniany ślub.
Załatwiliśmy też prezent od nas dwojga dla pary młodej – zielony wózek dla bachorka i pieluchy. Do tego dorzuciliśmy trochę kryształów, żeby nie było.
Skończyło się na tym, że zabrakło nam kasy na zjedzenie na mieście, dlatego też czym prędzej pognaliśmy do gildii. Właśnie trwało wycinanie drzew, stojących najbliżej budynku. Kiedy zapytaliśmy Laxusa, co się dzieje, odparł: - No wiesz, lokal powiększamy. Przyda się większy pokój Jellalowi i Erzie, jak już zjawi się bachorek, no i w miarę możliwości jeszcze kilka innych pokoi. Nadzoruję wycinkę drzew.
Pokiwaliśmy tylko głowami, kierując się do kuchni, gdzie zjedliśmy porządny obiad.
- Jestem padnięty. – Natsu przeciągnął się i wstał. – Prześpię się trochę, dasz sobie sam radę ze wszystkim?
- No pewnie. Inni mi pomogą. – Uśmiechnąłem się lekko i pocałowałem go w czoło, po czym wyszedłem z kuchni.
***
Poszedłem do Freeda, zapytać, czy znalazł księdza.
- Tak, będzie idealny w tej roli! Poznasz go dopiero na ślubie, ale zaufaj mi, będzie warto! – Wprost kipiał z dumy.
Co prawda bałem się, co on mógł znowu wymyślić…, ale niech mu będzie. To on dostanie wpierdol od Erzy, a nie ja. Tak sądzę.
Razem poszliśmy do Laxusa, żeby przyjrzeć się pracy. Został oczyszczony już dość duży teren i teraz Janusz z braćmi przerabiali drzewa na deski.
- To będzie drewniana konstrukcja, bo nie mamy pustaków – powiedział Dreyar, kiedy nas zobaczył. Freed przytulił się do niego, ciesząc się jak głupi do sera.
- Orientujesz się może, czy wszyscy mają już stroje na ślub? – spytałem. Nie chciałem, żeby wyszła z tego większa klapa, niż ma być, dlatego wolałem zorientować się w sytuacji.
- Wiele osób dopiero będzie wybierać się na zakupy. – Przyciągnął Zielonego bliżej siebie, zadowolony. – Ale spoko, dopilnujemy, żeby nie odjebali maniany. Inaczej potwór w ludzkiej skórze da nam nieźle popalić, a to wszystko dzięki tobie. – Poparzył na mą skromną i niewinną niczemu osobę wzrokiem zabójcy.
Strzeliłem poker face’a. No dobra, miał rację – to ja nas w to wpakowałem, ale serio liczyłem na to, że sobie poradzimy. Teraz nie byłem jednak pewny, czy tak właśnie będzie.
***
Następnego dnia sprawy przybrały nieco nieoczekiwany obrót. Zdawałoby się, że wszystko idzie idealnie: pokupowali ubrania, prezenty, ksiądz został załatwiony, powiększanie gildii wciąż trwało – prace przebiegały bardzo sprawnie.
Cały czas jednak miałem wrażenie, że zapomnieliśmy o jednym, istotnym szczególe.
- Alkohol się skończył! – usłyszałem przerażony głos Cany.
Ach, a więc to ten szczegół.
- Spokojnie, ludu! Zrobimy zrzutę i wszystko będzie okay! – Natsu wyszczerzył zęby w uśmiechu, zapewne z zamiarem powstrzymania ataku paniki lub palpitacji serca u członków naszej wielkiej rodziny. Odkąd pamiętam nie było tu takiej sytuacji. Nigdy nie zabrakło napojów wysokoprocentowych.
- Ale chodzi o to, że nie mamy już kasy. Wszystko przejebaliśmy na prezenty i stroje – poskarżył się ktoś.
No kto, kurwa, pięknie. Myśl, Gray, myśl! Co można zrobić, żeby zarobić kasę…? Jeden, jedyny dobry pomysł…
- Ktoś musi pójść na misję – podpowiedział Elfman.
- Albo do pracy do tego nowego burdelu na obrzeżach Magnolii – dorzucił swoje Laxus.  – Szukają młodych chłopców. Natsu, Gray, nadawalibyście się.
Spaliłem buraka i jednocześnie poczułem, jak narasta we mnie wkurw.
- Wypierdalaj, nie będę pracował w żadnym klubie! – zaoponowałem, mierząc go groźnym spojrzeniem.
- Ale nadawałbyś się na striptizera – odparł. Nie wyglądało mi na to, żeby żartował.
- Wcale nie!
- Tak. Na przykład teraz… gdzie się podziały twoje ubrania, ekshibicjonisto? – Zaśmiał się.
Popatrzyłem w dół i odkryłem coś, co mnie zbytnio nie zdziwiło – byłem nagi.
- No kurwa! To nic nie znaczy!
Dreyar zakrył oczy Freedowi, żeby się na mnie nie gapił, a Natsu podrzucił mi bokserki.
- Załóż je – syknął cicho, zdenerwowany. – Nie chcę, żeby ktoś się na ciebie patrzył, kiedy jesteś nagi, idioto.
No pięknie. Szybko wykonałem polecenie.
- Nie stracę swej dumy i honoru! Nie będę robił za striptizera! Lepiej chodźmy na misję, Natsu. Freed, Laxus – wiem, że robię błąd, ale zostawiam wszystko w waszych rękach. Erza i Jellal wrócą za dwa dni. Nie zepsujcie niczego.
Po tych słowach podszedłem do tablicy zadań, z mądrą miną, i zacząłem czytać zlecenia. Trzeba było wybrać jakieś, za które dostaniemy kupę kasy.
- Odezwał się ten, co niczego nie psuje – usłyszałem komentarz Lucy. – Na pewno będą się bzykać z Natsu, zamiast wykonywać misję.
Westchnąłem ciężko i pokręciłem głową, ubolewając nad jej głupotą. Przecież każdy obywatel wie, że najpierw jest potrzebny dobry seks na zrelaksowanie. Później wypełnienie ciężkiej misji i odebranie nagrody. A potem znowu dobry seks na zrelaksowanie. Toż to podstawy są! Wolałem nie komentować jednak braku inteligencji u mojej blond przyjaciółki.
Wziąłem najlepiej płatną misję, wziąłem mojego chłopaka pod ramię i odezwałem się: - Wychodzimy! Nie wiem, kiedy wrócimy, bo to dość trudna misja. Wiem, że musimy się wyrobić przed ślubem, w końcu jesteśmy świadkami. Postaramy się!
Wyprostowałem się dumnie i wyszliśmy na zewnątrz, odprowadzani oklaskami. No dobra, tak naprawdę nikt nie klaskał. Wręcz przeciwnie, olali to. No ludzie, człowiek tu się poświęca w imię alkoholu, a oni nawet tego nie potrafią docenić! Postanowiłem. Zagarnę wszystko dla siebie!
Zaśmiałem się śmiechem złoczyńcy, co Natsu skwitował głośnym westchnieniem. A potem ruszyliśmy na stację, skąd wyjeżdżał pociąg do naszego celu. Następny przystanek - Alitas.


Chciałabym jeszcze podziękować wszystkim, którzy komentują - to dodaje mi motywacji. Chciałabym, żeby pojawiało się jeszcze więcej komentarzy, choć to pewnie nierealne...
Ugh, nie gadam już więcej, bo przynudzam. :D
~Misuzu.

+ można pytać, lub hejtować xD
ask.fm/Misuzu187