wtorek, 25 grudnia 2012

Rozdział 9. Akceptacja


Ohayooo!
To dla Ciebie, Tema! <3Z racji tego, że są święta, a ja jestem potwornie znudzona, dodaję kolejną notkę. Radujcie się wszyscy, albowiem w tym tygodniu prawdopodobnie będzie jeszcze jedna xD
A teraz zapraszam do czytania:


Po tych rewelacjach stwierdziłem, że trzeba się napić, tak więc zawinąłem kiecę i czym prędzej pognałem do monopolowego, pędząc drogą niczym struś pędziwiatr. Poza tym skończyły mi się szlugi, a tak być nie może!
W drodze powrotnej napatoczyłem się na kogoś, o czyim istnieniu zapomniałem, a mianowicie na tego niedojeba Krostę. Było już za późno, żebym mógł się schować lub spierdolić, bo mnie frajer zauważył. No żesz kurwa. Gapił się na mnie, jakbym mu kanapkę obiecał.
- Jakim, kurwa, prawem ty jeszcze żyjesz?! – wydarł ryja, autentycznie zdziwiony.
Odłożyłem na bok siatkę z browarami i szlugami, gotowy do walki, która i tak prędzej czy później by się odbyła.
- Jakim prawem ktoś z taką mordą się urodził? Zapłać twarzowe, a potem pogadamy – powiedziałem.
Wkurwił się, co było do przewidzenia. Fullbuster, nigdy nie możesz zachować dla siebie tego, co myślisz? Oj, chłopie. Zginiesz przez to kiedyś. A to „kiedyś” może być nawet za chwilę.
Z ostatniej walki pamiętałem, że skubany był szybki, dlatego musiałem być szybszy. I się skupić.
Nie czekając, aż on raczy pierwszy zaatakować, stworzyłem lodowy miecz i ruszyłem na niego z okrzykiem bojowym, przypominającym bardziej piski małej dziewczynki. Ale przemilczmy to lepiej.
Uniknął mojego ciosu, przy okazji uderzając mnie z całej pary w brzuch. Super, czyżbym znowu to ja miał dostać wpierdol? A nie… on mnie tym razem zabije na śmierć, to pewne. Ale nie dam się tak łatwo, o nie! Uskoczyłem w bok, planując w myślach następny ruch. Ledwo wylądowałem na nogach, wbiegłem między drzewa. Rozglądał się za mną, uważnie nasłuchując. A wtedy szybko wybiegłem zza drzew znajdujących się za nim i zdzieliłem go otwartą dłonią w kark, co spowodowało chwilowe ogłuszenie Krościaka. Wykorzystałem tę sekundę, aby wbić mu lodowy miecz w serce. I po bólu. Wziąłem trupa za ręce i przeciągnąłem po ziemi głębiej między drzewa, a potem wróciłem po siatkę z prowiantem i ruszyłem do „bazy”, odpędzając od siebie wyrzuty sumienia.

Od razu po powrocie poinformowałem mistrza o tym, co się stało, a on kazał Natsu i Laxusowi iść zbadać teren. Zirytowało mnie to, ale na rozkaz Mistrzunia nic nie mogłem poradzić.
Poczłapałem do pokoju, usiadłem kulturalnie na łóżku i walnąłem sobie piwko. Potem drugie. Rozmyślałem nad tym, jak moje życie się zmieniło w ostatnich dniach. ON je zmienił.
I nie ma to jak się dowiedzieć, że trzech członków gildii jest gejami. No siebie nie liczę, co to, to nie…!
No i jeszcze Levy i Lucy… Kurwa, mózg rozjebany.

Natsu wrócił po zapadnięciu zmroku. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest bardzo szczęśliwy, jednak kiedy zobaczył mą skromną osobę, jego radość przygasła. No nic dziwnego, w końcu zobaczył najebanego w trzy dupy mnie.
- Gray, fujaro. Znów żeś się najebał beze mnie! – powiedział z wyrzutem.
- Byłeeeś zajętyyy Laaaxuseeem, kurwa – wydukałem.
- Oj przestań – mruknął.
- Mówię jaaak jest.
- Ale gówno wiesz, więc się nie wypowiadaj – mruknął.
Nagle poczułem potrzebę, aby wygarnąć mu to, o czym dziś myślałem.
- Zadowolony? Pobawiłeś się, wciskając mi kity o miłości, ale tak naprawdę cały czas chodziło o niego.
Podszedł do łóżka i gwałtownie złapał mnie za chabety.
- Nie waż się, kurwa, tak mówić! – był autentycznie wkurwiony. A nie, sorry. To za mało powiedziane. On wprost emanował złością.
- Alee to prawda jest. Nie kochałeś mnie ani przez chwilę.
- Boże, daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to go, kurwa, rozpierdolę! – wydarł się.
- Alee to prawda jest – powtórzyłem, mniej pewnym głosem.
- W dupie byłeś, gówno widziałeś. Jeśli tak bardzo chcesz, to potwierdzę to, co mówisz. Ale wtedy bym skłamał.
Po tych słowach wyszedł, trzaskając drzwiami.
Po głowie ciągle chodziły mi jego słowa: „jeśli tak bardzo chcesz, to potwierdzę to, co mówisz. Ale wtedy bym skłamał”.
- Ale wtedy bym skłamał… - wyszeptałem, sfrustrowany.
Nagle dotarło do mnie wszystko to, przed czym się tak zaciekle broniłem: straciłem go przez własną głupotę. Nie wykorzystałem szansy, a teraz jest już za późno. Od początku oszukiwałem sam siebie.
- Ja cię kocham, Natsu. Ja cię chyba naprawdę, kurwa, kocham, ty Pedalski Włosie… - rzuciłem w przestrzeń, nadal szepcząc.
Opatuliłem się kołdrą świadomy tego, że tej nocy nie zasnę.

Krótkie, wiem, ale nie czepiać się, tylko cieszyć, że w ogóle coś dodałam. ;d
Wesołych Świąt wszystkim!! ;D

~Misuzu.


5 komentarzy:

  1. Łee biedny Gray l;< Powinien powiedzieć Natsu co czuje! ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty lepiej poczekaj na następne rozdziały XD bo one już czekają, żeby je dodać XD

    OdpowiedzUsuń
  3. @_@
    Oh God, ośliniłam się.
    Dawaaaj mi następny rozdział, chuju <33
    Laxus biorący od tyłu Natsu gdzieś w środku lasu... @///@

    OdpowiedzUsuń
  4. Dostaniesz, ale np. w piąteczek :D
    Hahhaa, ach ta chora wyobraźnia <3

    OdpowiedzUsuń