środa, 12 grudnia 2012

Zjebałeś akcję, Fullbuster.


No siemano!
Termos/Tema, obiecałam, że dostaniesz notkę dziś, więc proszę bardzo. :D
Tak na marginesie, to cieszę się, że mój blog czyta coraz więcej osób:)
Pozdrawiam czytelników ;*


Kiedy Erza zasnęła, a Lu poszła szukać wyliniałego kocura, postanowiłem wyciągnąć z Natsu, gdzie był jak go nie było. Wystawiłem mordę przez okno, dostrzegając go na schodach. Wbiłem się na parapet i zeskoczyłem na ziemię, lądując z wielką gracją na ziemi. A tak serio, to się wywaliłem. Łoo matko, ja i ta moja wrodzona niezdarność. Podniosłem dupsko i podszedłem do Pedalskiego Włosa. Chyba go w nocy przefarbuję, bo dłużej nie zdzierżę.
- Cze, Yo, siema gangsta – wyszczerzyłem się głupio, machając mu grabą przed mordą.
Odtrącił moją rękę posyłając mi groźne spojrzenie, którego się nie wystraszyłem wcale a wcale.
- Czego chcesz, Lodówo?
- Pofilozofować na temat tego, jakie skarpetki lepiej dziś włożyć – czarne, czy mniej czarne. To naprawdę wielki problem, którego nie mogę rozwiązać sam – popatrzyłem na niego z poważną miną, kiwając głową.
Strzelił takiego face palma, że aż chyba go morda zabolała.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś najbardziej pojebanym człowiekiem na świecie?
- W chuj osób, ale takim komplementem nigdy nie pogardzę – zaśmiałem się.
- Idiota.
- Tak, to ja – ukłoniłem się.
- Prowadzenie z tobą konwersacji wymaga wiele cierpliwości, a także bardzo dobrej psychiki – stwierdził.
- Wypchaj się pluszem, Misiu - odpowiedziałem z bananem na ryju. Uniósł seksownie brew do góry.
- Kochanie, nie przeginaj – wyszczerzył zęby. W końcu! Już myślałem, że dalej będę musiał robić z siebie debila, próbując go rozśmieszyć.
- Ach, Skarbeńku, wybacz mi moją złośliwość, nie chciałem cię urazić, o najprzystojniejszy z przystojnych – cieszyłem dalej mordę. – Ale włosy to mógłbyś przefarbować – stuknąłem go palcem w czoło.
- Oj, Gray. Naprawdę jesteś idiotą – pokręcił głową z rezygnacją.
- Też mi odkrycie. Powiesz mi w końcu, gdzie się szlajałeś wczoraj w nocy? Impreza bez ciebie to nie impreza. Nie ma kto udawać samolotu – popatrzyłem na niego kątem oka, próbując się nie roześmiać. Ledwo ukrywał irytację.
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć. Idź sprawdzić, czy cię w kuchni nie ma.
- EJ, JESTEM W KUCHNI?! – wydarłem się. – No co, nie chciało mi się iść sprawdzać – wzruszyłem ramionami, widząc jego minę.
- NIE MA CIĘ, GDYBYŚ BYŁ, TO BYM CIĘ WIDZIAŁ! – dotarła do nas odpowiedź Laxusa.
W tym momencie razem z Natsu strzeliliśmy zajebiste facepalmy.
- A ja myślałem, że to ty jesteś zjebany – zaśmiał się Piekarnik.
- Jak widać nie jestem osamotniony w mojej głupocie – znów cieszyliśmy japy.
Usiadłem obok niego na schodach, ciesząc się, że udało mi się go rozweselić chociaż na moment. Dobra, przyznaję częściowe honory Laxusowi.
W pewnej chwili przyłapałem się na tym, że lustruję wzrokiem każdy szczegół jego twarzy. Natychmiast się ogarnąłem, zwracając gały w stronę lasu.
Zamilkliśmy, ale ta cisza między nami nie była ciężka. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłem uśmiech.
- No, pora wracać do pokoju i zobaczyć, czy Erza podniosła już dupę z wyra.
- Co Erza robi w naszym pokoju? – zapytał, mrużąc oczy. Chyba sobie pomyślał, że ja z nią ten teges. A w życiu! Prędzej by mnie zabiła.
- Skacowana była po imprezie i zasnęła na wyrku – wyjaśniłem, przeczesując włosy palcami.
Skinął głową na znak, że rozumie i ruszył za mną do środka.

Erzy nie było, więc nie musiałem jej budzić, ryzykując przy tym życiem. Siadłem na podłodze, szukając po szafkach jakiejś farby do włosów. Naprawdę zamierzałem w nocy wykonać mój diabelski plan ufarbowania ich Piekarnikowi.
 Za to wymieniony wyżej jegomość leżał na łóżku, narzekając na brak alkoholu we krwi. Nie słuchałem go zbytnio, dopóki jedno zdanie nie przykuło mojej uwagi.
- Musiałem coś z tym zrobić, dlatego za nim poszedłem.
- Ale co? Za kim?
- Ty mnie w ogóle słuchasz?
- Eeee… - strzeliłem poker face’a.
- Wczoraj. Nie było mnie, bo poszedłem za Elfmanem. Wyjaśnić mu, że jak wróci do gildii, to zginie z moich rąk.
- A – ale Natsu… Dlaczego? – gapiłem się na niego szeroko otwartymi oczami, przerywając poszukiwania.
- Idioto, czy to nie jasne? Żeby się do ciebie nie zbliżał. Żebyś był bezpieczny – patrzył na mnie, a w jego oczach dostrzegłem cień troski.
Łoo żesz kurwa.
- Pojebało cię do końca, Pedalski Włosie. Sądzisz, że nie dałbym sobie rady? – podniosłem się powoli, powstrzymując się przed wybuchem. Wkurwił mnie, po prostu wkurwił. – To nie była twoja sprawa, tylko moja i jego – wysyczałem.
- Myślisz, że tego nie wiem? I tak stary dziadyga wyjebałby go z gildii, wyręczyłem go – również wstał.
Zmierzyliśmy się spojrzeniem.
Już nie wytrzymałem – przywaliłem mu z dyńki. Zatoczył się do tyłu, ale zanim upadł, złapał mnie za koszulę, więc w ostatecznym rozrachunku wylądowałem na nim.
- Kurwa – wysapałem, próbując się podnieść, ale mnie powstrzymał.
- Gray, przepraszam – powiedział, patrząc mi prosto w oko (no co? W oboje oczu się nie da!).
- I powinieneś. Postaw pół litra, to się dogadamy – przecież czasu nie cofnę.
Zobaczyłem błysk rozbawienia w jego oczach, więc popatrzyłem na niego pytająco.
- A wiesz, że to się da załatwić? – włożył rękę pod poduszkę i wyjął stamtąd flaszkę.
Szczęka mi opadła chyba do samej podłogi. Co to tam robiło?! Chyba pora przebadać sobie wzrok. Chociaż może lepiej nie, bo bym nie przeżył, gdybym miał nosić okulary wyglądające jak denka od słoika. To by się kłóciło z moją niezaprzeczalnie urodziwą buźką.
Nie pytając o nic podniosłem dupę, żeby wyjąć kieliszki z szafki. Natsu usiadł w rogu łóżka, a ja obok niego. Polał.
- No to za co pijemy? – zapytał.
- Za błędy.
- O, to widzę, że się ostro napierdolę – uśmiechnął się krzywo. Stuknęliśmy się kieliszkami i wypiliśmy jednym haustem zawartość kielona. – Nie obraź się, ale zaprosiłem kilka osób na gruby melanż.
- Kogo?
Zamiast odpowiedzieć, popatrzył wyczekująco na drzwi. Po kilku minutach do pokoju wpadła cała banda broniących krzyża: Laxus, Happy (okazało się, że spał w krzakach na dworze), Lucy, skacowana Erza, Jellal, Cana, Freed niosący głośniki, a za nim Bigslow z laptopem.
- Gdzie jest krzyż?! – zapytałem, naśladując mohera.
- Za sałatą! – odpowiedzieli chórem. Zabrzmiało, jakby to ćwiczyli.
Zielonowłosy Freed podłączył głośniki do laptopa, a Bigslow załączył muzę. Jellal postawił 3 kraty piwa i 7 litrów wódki na podłodze niedaleko drzwi, a Lucy przyniosła z kuchni kieliszki i kilka napojów. Będzie biba, oj tak. Już czułem się pijany. Mamo, umrę tu, zaliczę zgona i będą mnie zbierać z podłogi, albo zgwałcą i zabiją. Ja nieeee chcę!
Klapnąłem na łóżko obok Natsu, patrząc na niego z miną wyrażającą powątpiewanie.
Nie zwlekając – gdyż nie było na co czekać – zaczęliśmy chlać, jak te żule z pod sklepu. Freed aby latał do każdego z flachą i polewał, ciesząc przy tym mordę tak bardzo, że sobie pomyślałem, iż mu tak do końca życia zostanie.
Nastrój diametralnie się poprawił, wokół mnie toczyły się rozmowy na mniej lub bardziej bzdurne tematy, Cana z Freedem wyginali się w rytm jakiegoś kawałka disco w polu.
Ja tylko siedziałem i obserwowałem, chlejąc równo. Humor mi się poprawił dopiero kiedy Lucy wyciągnęła mnie na „parkiet”. Było w chuj mało miejsca, ale dawaliśmy radę, robiąc dość dziwne i dwuznaczne pozy.
Kiedy skończyły się wódki, Happy już rzygał do tej samej szuflady ze skarpetkami, w której spał poprzedniej nocy, a Erza i Jellal ulotnili się do swojego pokoju wymawiając się bólem głowy Scarlet. I tak każdy wiedział, że poszli się bzykać. Oczywiście nikt nie powiedział tego głośno, żeby przypadkiem nie zginąć marnie z rąk obojga gołąbeczków.  
Polazłem po browara, a za mną Lucy.
- Napijmy się za to, abyśmy wreszcie odnaleźli się w uczuciach – powiedziała, patrząc na mnie znacząco. Zauważyła…?
Kiwnąłem lekko głową, stuknęliśmy się butelkami. Wypiłem na hejnał pół piwa. Czułem już, że jeszcze chwila i odpadnę. Usiadłem sobie i rozejrzałem się.
Bigslow zasnął, opierając się o biurko. Freed dorysował mu wąsy, chichocząc przy tym jak mała dziewczynka.
Cana i Laxus, przekrzykując muzykę, zaczęli śpiewać najpierw „Szła dzieweczka do laseczka”, a później „Żulem być” (przeróbkę „Pięknie żyć”).
- Żulem być i pod sklepem staać – zafałszowała Alberona.
- Żulem być, takim jak i jaaa – zawtórował jej Lax.
- A wódce życzyć jak, jak najdłuższych laaaat! – przyłączył się do nich Dragneel.
W zasadzie nie można uznać tego za śpiew, ani nawet za fałsz. To brzmiało mniej więcej tak, jakby koty się marcowały. A wiecie, jakie to wkurwiające, kiedy za oknem słychać te „wrzaski” napalonych na siebie zwierząt.
Dopiłem piwko, po czym zatkałem uszy rękami, próbując ich nie słuchać. Lucy wyszła, zapewne udając się za potrzebą.
- Juuuż mi niosą bimber i flaszkę – zaczął nową piosenkę Natsu.
- Już mi wóda rozwala czaszkę – dołączyła się Cana.
- Aaaa jak mi tą czaszkę rozwaaala, to mnie łeb okropnie nawala. To mnie łeb okropnie nawala – zakończył Laxus.
Zrobiło mi się w chuj niedobrze – zapewne od tych ich kocich wrzasków -  tak więc podniosłem dupę i wyszedłem na zewnątrz, potykając się o własne nogi. Usiadłem sobie kulturalnie na schodkach, klnąc na siebie, że zgubiłem szlugi. Załączył mi się porządny samolot w bani. Ledwo przyczaiłem, że koło mnie usiadł Natsu. Zapewne wyszedł zaraz za mną.
- Gruba impra, nie? Happy jak zwykle pierwszy odpadł – zagadał.
- Noo, grubo jest – wydusiłem z siebie, starając się ogarnąć wirowanie w bani.
Podał mi swoje niedopite jeszcze piwo.
- Masz, pij.
- Jak ja kurwa się najebałem, nie chcę już pić – odepchnąłem jego łapsko. Wzruszył ramionami i wypił to na hejnał, wyrzucając butelkę w krzaki. Kiwałem się z boku na bok.
Popatrzył na mnie. Widziałem potrójnie, a momentami nawet poczwórnie, ja pierdolę. Naaajebałem się, a Lyon mi mówił: nie pij, kurwa, alkoholu, bo masz słaby łeb, złamasie.
Nie posłuchałem i oto są skutki.
Natsu przybliżył się do mnie nagle i pocałował, wplatając palce jednej dłoni w moje włosy, a drugą ręką podpierając się, co by się nie wyjebać. Kiedy pierwszy zaskok opadł, a serce zaczęło bić mi cholernie szybko, oddałem pocałunek, zachłannie wpijając się w jego wargi. Pragnąłem go. Pragnąłem tego, aby nie przestawał. Pragnąłem czuć go przy sobie cały czas.
Całowaliśmy się długo, bardzo długo. Oddychaliśmy szybko i tak gwałtownie, jakbyśmy przebiegli maraton.
Kątem oka zauważyłem przyglądającą nam się z obrzydzeniem Evergreen. Gdy zobaczyłem  jej minę, ten wstręt w jej oczach, coś we mnie zareagowało… Odepchnąłem od siebie chłopaka i ukryłem twarz w dłoniach.
- Coś nie tak? – zapytał cicho. Popatrzyłem na niego. Oczy błyszczały mu nie tylko dlatego, że pił, jak mniemam.
- Wszystko jest nie tak – powiedziałem. – Zawsze będziesz dla mnie tylko przyjacielem, Natsu… - wyrzekłem te słowa. Te zadające nam obojgu ból słowa.
Wyglądał, jakby dostał obuchem w głowę. Nie tego się spodziewał. Widziałem jak na mnie patrzył – jakby nigdy miał mi tego nie wybaczyć. Tego, że tak zagrałem na jego uczuciach. Zobaczyłem w nich gasnącą nadzieję, zamieniającą się w ból i cierpienie.
- W takim razie, chcę poczuć twoje usta ostatni raz – wyszeptał i znowu mnie pocałował. Zachłanniej, namiętniej niż poprzednio. Serce prawie wyskoczyło mi z piersi, zadrżałem. A później oddałem pocałunek. Ostatni raz – sam to powiedział.
Odsunąłem go od siebie na wyciągnięcie ręki.
- Wystarczy, Natsu – powiedziałem, wstając.
Również się podniósł i weszliśmy do środka. Kiedy przechodziliśmy koło kuchni, zatrzymałem się, gdyż dostrzegłem w niej jakiś ruch. Wetknąłem łeb do środka, Natsu z ciekawości także zajrzał, a to, co zobaczyliśmy…
Levy stała oparta o lodówkę, zarzucając ręce na szyję Lucy, która miała kolano między jej nogami. Całowały się, powoli penetrując językami swoje usta.
Obaj zdziwieni i speszeni wyszliśmy cichaczem z mini kuchni, wracając do pokoju.
Tam od progu nawalony w trzy dupy Laxus rzucił się na Natsu, nazywając go „misiem najcudniejszym”. Ku mojemu zdziwieniu, Pedalski Włos zarumienił się. On się, kurwa, zarumienił!
Pierdolnąłem się na łóżko, starając się patrzeć wszędzie indziej, byle nie na tych dwóch patałachów.
Zauważyłem, że Bigslow wyjebał się razem z krzesłem i spał teraz w pozycji półleżącej. Happy zasnął w swoich rzygowinach – bardzo miła perspektywa, nie ma co. 
Z szafy wystawała noga Freeda. Co on, kurwa, Narnii szukał? Jak mi tam narzygał, to go własnoręcznie wykastruję. Cany za to nigdzie nie było.
Chcąc, nie chcąc spojrzałem na Laxusa i Natsu. Blondyn jawnie do niego zarywał. To teraz pytanie: następny jest gejem, czy nie? Wkurwiło mnie to, że flirtowali tak jawnie na oczach wszystkich. W zasadzie byłem jedynym nie śpiącym, no ale co z tego? Trochę kultury, kurwa.
Zanim zdążyłem im to wypomnieć, oczy same mi się zamknęły i zapadłem w błogi sen.

~Misuzu.

9 komentarzy:

  1. - EJ, JESTEM W KUCHNI?! – wydarłem się. – No co, nie chciało mi się iść sprawdzać – wzruszyłem ramionami, widząc jego minę.
    - NIE MA CIĘ, GDYBYŚ BYŁ, TO BYM CIĘ WIDZIAŁ! – dotarła do nas odpowiedź Laxusa.

    LAXUS, WYJDŹ ZA MNIE! KOCHAM CIĘ, JESTEŚ MOIM MISZCZEM~! DAJ MI WIĘCEJ LAXUSA <3333
    Ahahaha, noga Freda wystająca z szafy XD Epickie @_@

    Kurwa. JAK TEN GRAY MÓGŁ GO TAK ODRZUCIĆ?! JAK I DLACZEGO?! NIE ROZUMIEM TEGO. No nie mogę, kurwa D:

    Szybko, pisz następny rozdział, mendo <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehehehelmans, kurwa;d no to mi się udało;d
    A Laxusa będzie więcej już niedługo, więc spokojnie;3
    No coo, Freed sobie Narnii szukał :D
    No i ja nie rozumiem, dlaczego go odrzucił xD tak mi się napisało i tak zostawiłam ^ ^
    Ha, następny już jest w gotowości :D

    OdpowiedzUsuń
  3. dobre to dobre nie ma co *_* czekam na kolejną nocię ;d

    OdpowiedzUsuń
  4. "Następny w gotowości" , tak ?
    Jak nie dodasz w najbliższym czasie to idę rzucić się z mostu . Serio . Chcesz mieć swoją "fankę" na sumieniu ? xD
    A tak na temat dzisiejszej notki , to jak zwykle zajebista *O* Na serio , jestem twoja fanką >.<

    OdpowiedzUsuń
  5. Seiko - tak, w gotowości ;P dodam, jakoś w przyszłym tygodniu pewnie, bo w tym znając życie zbraknie mi na to czasu;/ nie rzucaj się z mostu! @.@
    Jaki mam teraz zaciesz.. mam fankę, mam fankę! *0* :D

    Olivias - a dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No skoro tak stawiasz sprawę , to się nie rzucam U,U xD
    Może dotrwam jakoś do przyszłego tygodnia .. *smarcze w przemoczoną już chusteczkę*
    Pozdrawiam ! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG... Założyłam konto specjalnie żeby to skomentować... Jesteś niesamowita! No, przynajmniej Twoje opowiadania ;P Nie mogłam doczekać się tej notki. Codziennie odwiedzałam Twojego bloga i proszę! ;D Nie mogę się już doczekać następnej ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Doceniam to, że poświęciłaś czas na zakładanie konta XD Poza tym... Za bardzo mi schlebiacie;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Te zdania bardzo przypadły mi do gustu :"Uniósł seksownie brew do góry." oraz "NIE MA CIĘ, GDYBYŚ BYŁ, TO BYM CIĘ WIDZIAŁ!" A z misiem najcudniejszym i Freedem szukającym Narnii to dowaliłaś :D. Nawet nie wiesz jaki banan mam na ustach :P

    OdpowiedzUsuń