sobota, 16 marca 2013

Rozdział 16. Urodziny

Rozdział 16. Urodziny

A więc nadszedł ten długo wyczekiwany dzień. Urodziny mojego chłopaka. Kupiłem już Natsu tą książkę o reinkarnacji, ale jak próbowałem ją czytać, to stwierdziłem, że pisał ją jakiś niedojeb. Nie rozumiałem wielu słów. Na przykład skąd mogę wiedzieć, co znaczy słowo „ambiwalencja”, czy też inne gówno. To nie na mój mózg jest! Odłożyłem więc lekturę, nie przeczytawszy nawet strony i pohasałem do mini kuchni, w której jak zawsze zastałem Laxusa przyglądającego się swoim paznokciom.
- Yo – przywitałem się.
- Witam. Gdzie Różowy? – zapytał, nawet nie podnosząc wzroku. – Myślałem, że chodzicie za sobą nawet do kibla.
- Gdyby nie to, że Zielony (tu miałem na myśli Freeda) ciągle robi oblężenie łazienki, pewnie by tak było – rzekłem z sarkazmem.
Prychnął tylko, a ja – porwawszy po drodze jego kanapkę – oddaliłem się w poszukiwaniu Natsu.
Musiałem go wyciągnąć na większość dnia na miasto, co napawało mnie przerażeniem. W dodatku udawanie, że nie pamiętam o jego urodzinach, wydało mi się niemożliwe. No dobra, przyznaję się bez bicia – gdyby nie Erza, to rzeczywiście bym o nich nie pamiętał.  Ale to są tylko szczegóły…
Dobra, mniejsza o to. Dorwałem Dragneela, kiedy dobijał się do drzwi łazienki.
- Freed! Ile można tam siedzieć?! Czekam na swoją kolej już od GODZINY i jak tak dalej pójdzie, to się posikam, a wtedy moje obszczane gacie wylądują na twojej głowie w akcie zemsty – warknął.
- Sorry, zapowiada się dłuższe posiedzenie. Chyba że chcesz, żeby to moje gacie wylądowały na TWOJEJ głowie. Ale nie będą tylko obsikane – odparł zielonowłosy.
- DŁUŻSZE?! Ile można?! – Wyrzucił ręce do góry w geście frustracji.
Podszedłem do niego i przytuliłem go od tyłu.
- Przecież możesz pójść na dwór i odlać się pod każde drzewo – wymruczałem mu do ucha.
- G – Gray…! Nie strasz mnie tak – fuknął, nadymając policzki w niezadowoleniu, po czym westchnął ciężko, z rezygnacją.
Wywinął się z moich objęć i ruszył w stronę wyjścia z budynku.
- Freed? – zapytałem.
- Co?
- Wspieram cię duchowo, pamiętaj – przemówiłem poważnym tonem.
- Będę pamiętał – odpowiedział, równie poważnie.
Zaśmiałem się w duchu z jego głupoty i polazłem za Natsu. Właśnie wychodził zza drzewa, więc zgadywałem, że już załatwił swoją potrzebę fizjologiczną.
- Lecimy na miasto, muszę znaleźć jedną rzecz! – krzyknąłem do niego.
Skinął głową, z ponurą miną. Coś mi tu nie pasowało. Zapewne miał doła, bo nikt nie złożył mu życzeń. OMG, cały dzień ze smutnym Natsu… umrę na śmierć i tyle z tego będzie.
***
Krążyliśmy przez kilka godzin po sklepach, a ja dalej „nie znalazłem tego, co chcę”. Smoczy Zabójca co kilka minut narzekał, że chce już wracać do domu, ale wypomniałem mu, jak jakieś dwa dni temu to on mnie ciągał po księgarniach i innych takich, więc się zamknął.
Widziałem, że z sekundy na sekundę staje się coraz bardziej ponury. Nawet moje błyskotliwe dowcipy nie robiły na nim wrażenia.
- Natsu, a słuchaj tego. Jak się nazywa dziewczyna lubiąca czekoladę i Internet?
- Nie wiem – burknął.
- Emilka. Hehehehehehhe, dobre, co?
Odpowiedziała mi cisza i spojrzenie pod tytułem „za ten suchar dam ci puchar”. Pff. Dlaczego ten człowiek nie może po prostu zrozumieć istoty tego tzw. suchara? Przecież to było śmieszne!
- A obczaj to. Ukradł facet krzesło i poszedł siedzieć. Hehehehehhe – próbowałem dalej poprawić mu humor.
- Zamknij się już. Nie mogę tego słuchać. – Popatrzył na mnie wzrokiem zabójcy i przyspieszył kroku.
Przewróciłem oczami i nawet nie próbowałem go doganiać. A niech idzie. Takie inteligentne żarty to dla niego widocznie za wysoki poziom.
- Phhh – wydusiłem z siebie tylko.
***
Kiedy już wracaliśmy, towarzyszyło nam milczenie, które bezskutecznie próbowałem przerwać. Wreszcie, kiedy byliśmy już blisko bazy, zatrzymałem go.
- Natsu… wszystkiego najlepszego. – Odwróciłem się przodem do niego. – Wcale nie zapomniałem o twoich urodzinach. Mam nawet dla ciebie prezent – powiedziałem.
Popatrzył na mnie z zaskoczeniem.
- N – naprawdę?
- Tak – potwierdziłem.
Uniosłem podbródek chłopaka do góry i delikatnie musnąłem jego wargi swoimi. Odpowiedział mi tym samym. Gdy się od siebie oderwaliśmy, uśmiechnąłem się lekko i wziąłem go za rękę. Weszliśmy do domu, witani głośnym okrzykiem:
- NIESPODZIANKA, KURWA!!!!!!!!!!!!
Pedalski Włos stanął jak wmurowany i przenosił wzrok raz na szczerzącego zęby mnie, a raz na grupę niedojebów z gildii.
- CO, KURWA?! – wydarł japiszona, wyraźnie zdziwiony.
- JAJCO, KURWA! – odpowiedział mu chór głosów.
- JAK WAM ZAPIERDOLĘ, KURWA…!
- DAWAJ, KURWA!
Heheheheh, interesująca konwersacja. Rozejrzałem się po pomieszczeniu.
Jellal był już wstawiony, tak samo jak i Bigslow z Caną.
Erza z Lucy szły ku nam z wypasionym tortem w kształcie… kutasa. Na jego widok zacząłem się śmiać jak popierdolony, a solenizant zrobił jeszcze głupszą minę, niż miał wcześniej. A to ciężko przebić.
Muszę im złożyć wyrazy uznania, bo sam bym na taki pomysł nie wpadł.
- Najlepszego, idioto. – Wyszczerzyła się Erza, stawiając tort na stole. Heartfilia natychmiast wzięła się za krojenie, śmiejąc się przy tym.
Następnie każdy po kolei złaził się z prezentami.
Od Jellala i Erzy dostał różowe, puchate kajdanki, pod kolor włosów.
Lucy podarowała mu czarną farbę do włosów (i chwała jej za to!).
Cana z mistrzem przytachali beczkę piwa, przewiązaną czerwoną kokardką z serduszkami.
 Mirajane z Elfmanem i Lissaną podarowali różowowłosemu bat z napisem „na chłopaka” i wtedy poczułem, że mam przejebane. Natychmiast odsunąłem się o kilka kroków z pokerową miną na ryju.
Inni dal jakieś duperele, które i tak do niczego by mu się nie przydały, ale grzecznie podziękował, odkładając je na kupkę obok siebie. Jak zauważyłem, bat dalej trzymał w ręce, co nie wróżyło mi zbyt dobrze. Oh god. Będę mu musiał go zajebać.
- My mamy dla ciebie najlepszy prezent – odezwał się nagle Laxus, wychodząc z Freedem na środek. – Doceń nasz wysiłek, włożony w ten repertuar.
Odchrząknął i zaczął śpiewać:
- Melancholia dzisiaj gości w jego głowie – zafałszował niemiłosiernie.
- W głowie Wojtka. – Freed robił za chórki.
[   http://www.youtube.com/watch?v=IKXFr161KLI  ? macie, to ten kawałek :D Hahhaahahah :D dop. aut.]
Apokalipsa! Wszyscy do schronu! Świat się kończy! Lamentowałem w myślach. Nawet najgorszego wroga nie chciałbym zmuszać do słuchania tego… wycia. Słuchaliśmy tego dzielnie, a kiedy skończyli, nagrodziliśmy ich brawami, tak z grzeczności, żeby nie było.
Impreza przeszła na tryb melanżowy. Oczywiście nie minęło pół godziny a każdy z wyjątkiem mnie był już nawalony. Oh god, dlaczego nie mogę pić, ja się pytam?! Dobra, chuj z zakazem! Niczym ninja dopadłem się do wódki i zacząłem chlać. Nikt na to nie zważał.
Natsu szalał na parkiecie niczym pojebany żul, razem z Laxusem i Freedem oraz Elfmanem i Evergreen. Erza z Jellalem migdalili się w kącie. Nie, żebym im pozazdrościł, czy coś...
Po pewnym czasie biba przekształciła się w coś podobnego do Harlem Shake, ale w tym przypadku było gorzej. Najebani w trzy dupy tańczyliśmy, chlaliśmy nadal i zaliczaliśmy gleby. Zapanował zajebisty rozgardiasz, muzykę przekrzykiwaliśmy do samego zdarcia gardeł.
Natsu podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, cały rozemocjonowany (znam takie trudne słowa, hehe!).
- Jest zajebiście! Dziękuję wam za to! - krzyknął do mnie.
Wtedy w mojej bani coś przeskoczyło i żem sobie przypomniał o prezencie dla niego.
- Mam coś dla ciebie - odparłem, szczerząc zęby w debilnym uśmiechu. - Chodź za mną - dodałem po chwili i złapałem go za nadgarstek, przepychając się przez tłum w stronę pokoju.
Wbiliśmy się do środka i dałem mu książkę. Minęła chwila, zanim ogarnął tytuł, a kiedy go przyczaił, pisnął jak mała dziewczynka  rzucił mi się na szyję. Usłyszałem potok słów, którymi mnie uraczył, ale niewiele z niego wyłapałem.
Zaczęliśmy się namiętnie całować, a wtedy do pokoju wkleili się Freed z Laxusem, z przerażonymi minami.
- Co się stało? - zapytałem.
- Coś strasznego... - wydusił z siebie Laxus.
Popatrzyliśmy na niego, oczekując wyjaśnień...

Koniec! Potrzymam was w niepewności xD Sorki za jakość, weny nie mam i wcięta jestem XD Dla Asi mojej  i drugiej Asi, też mojej kochanej i Seiko! <33
~Misuzu.
 

5 komentarzy:

  1. Popłakałam się ze śmiechu xD

    "- Freed? – zapytałem.
    - Co?
    - Wspieram cię duchowo, pamiętaj – przemówiłem poważnym tonem.
    - Będę pamiętał – odpowiedział, równie poważnie."
    PADACZKA XDDDD Nie mogę z tego, walnęłam głową w klawiaturę xDDDD

    "- NIESPODZIANKA, KURWA!!!!!!!!!!!!
    - CO, KURWA?!
    - JAJCO, KURWA!
    - JAK WAM ZAPIERDOLĘ, KURWA…!
    - DAWAJ, KURWA!"
    NARESZCIE, KURWA XDDDD
    Jeden z moich ulubionych momentów w tej notce *O*

    Przez ciebie śpiewam tą piosenkę, co Laxus xDDD
    Kajdanki i bicz przydadzą się do dzikiego seksu *^*

    Chuju, jak mogłaś zakończyć w takim momencie?! Powiedz, co będzie dalej! D:

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahahah, tak mnie naszło...:D
    A no, ulubiony, bo Ty mi go podpowiedziałaś : D
    Hahaha, ja to katowałam z siostrą xD
    No ja wiem, dlatego to uwzględniłam :DDDDDDDDD
    Nie powiem! Głównie dlatego, że działam na spontana, więc sama nie wiem...xDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  3. Ah , jak ty mnie rozpieszczasz <3
    No nie mogę , ryłam tak bardzo , że aż rodzina mnie z salonu wypierdoliła xD
    Co za tajemnicza sytuacja się pojawiła ? Jak ja mam teraz spać ? T,T
    A co do piosenki.... kurwa , nawet nie wiem co napisać o,O
    Zajebisty utwór , nie ma co xD Taki.... życiowy XD Mi też kiedyś ukradli rower ..... Szkoda , że nie nazywam sie Wojtek XDD
    A tak w ogóle , to jaki związek miała ta piosenka do urodzin Natsu ? Bo nie ogarniam xD
    "Freed robił za chórki" xD Nie wyrabiam >3<
    Powiadam wam , notka zajebista <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzisz, myślę o Tobie <3
    Haha, dobrze wiedzieć ^^
    Powiem Ci, że piosenka nie miała absolutnie nic wspólnego z urodzinami Natsu, ale to już taki szczególik xd I wiem, że to jest zajebiste, hahah xd
    Jak jest się prawie nawalonym, to się potrafi wymyślić takie rzeczy :3

    OdpowiedzUsuń