czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 12. To się dzieje, kiedy ufasz osobnikowi w stroju Supermana



No siema! To kolejny rozdział tego... czegoś. Od razu uprzedzam, że nie mam bladego pojęcia, kiedy pojawi się następna.
Miłego czytania xD

Następnego dnia obudziłem się z niejasnym przeczuciem, że ktoś na mnie patrzy. Rozejrzałem się po pokoju i zauważyłem jakiegoś dziwnego gościa w pelerynie Supermana. Miał pieluchę zamiast spodni i do tego paskudnie owłosione nogi. Wyglądał jak goryl jakiś.
Zrobiłem głupią minę i podrapałem się po głowie.
- Kim ty jesteś, gościu? I co tu robisz? – zapytałem, zakrywając usta dłonią, żeby się czasem nie zaśmiać. Toż to by było niekulturalne.
- Jam jest Janusz Wspaniały! Ale to nie czas na takie banały. Jam uleczyć cię przybył z kraju dalekiego, oj nie chciałbyś piechotą iść do niego! – przemówił dramatycznym tonem.
Eee… ok. Kto tu wpuścił tego świra, do kurwy nędzy?
- Tak, z pewnością – mruknąłem, powstrzymując się od zrobienia face palma.
- Tyś jest chory zarówno na ciele jak i duchu, o mój ty wierny druhu! – pokręcił głową z dezaprobatą.
- O chuj ci chodzi? – zapytałem bardzo inteligentnie. Serio, nie ogarniałem kolesia.
- Trucizna mózg ci wyżera, potrzebna jakaś silna bariera! Podam odtrutkę, nie dokonasz żywota, a w zamian za to dasz mi puszystego kota! – rymował.
- Dobra, nie wiem, kto cię tu wpuścił, ale ma wpierdol. I gadaj żesz normalnie!
- Nie jedz rybich ości i wystrzegaj się złości. Inaczej zgon i po tobie, a nie chcesz chyba przedwcześnie skończyć w grobie? – wstał i zaczął krążyć po pokoju, ściskając w dłoni małą butelkę z jakimś płynem.
Wtedy do pokoju wbił skonsternowany Natsu, a za nim Wendy. Chłopak podejrzliwie przyglądał się temu dziwolągowi.
- O, Janusz! Już przybyłeś, to świetnie – ucieszyła się. – Gray, Janusz ma sposób na wyleczenie ciebie. Ściągnęłam go tu z Polski specjalnie po to, więc doceń mój wysiłek.
- Jam jest Janusz Wspaniały, przyjaciel wodza Tęgiej Pały! – ukłonił się w stronę Natsu. – Wendy, dziecko złote, odlecę stąd samolotem!
- Kiedy masz samolot? – zapytała, marszcząc brwi.
- Za tydzień, licząc od dziś. Będzie tęsknił za mną mój pluszowy miś! – pociągnął nosem.
Niebieskowłosa zrobiła krok w moją stronę i szepnęła mi na ucho:
- Wiem, że jest dziwolągiem, ale serio zna się na rzeczy. Słuchaj jego rad i spróbuj być miły.
Skinąłem niedostrzegalnie głową.
- Dobra, zostawiam was. Udanej współpracy – uśmiechnęła się i wyszła.
Natsu podszedł do mnie i złapał mnie za rękę, wbijając wzrok w super – hiper - pojebańca.
- Dobrze moi mili, pora abyśmy wszystko sprawdzili – po tych słowach podszedł do mnie i zaczął macać po klacie, szepcząc coś sobie pod nosem. Podczas całego „zabiegu” miał zamknięte oczy i wyraz największego skupienia na ryju.
Dragneel wyglądał na oburzonego tym, co Januszek czynił. Mi też się to w najmniejszym stopniu nie podobało, ale nic nie mogłem na to poradzić.
Po dłuższej chwili cofnął się o kilka kroków i podrapał po brodzie.
- Pod dobry adres trafiłeś, ze śmiercią prawie zwyciężyłeś. Odtrutka pomoże, ale nie do końca, mój Boże! Część wirusa pozostanie, spróbuje cię wykończyć, waćpanie. Mogę odwlec nieuniknione, więc przybij ze mną pionę! – wystawił dłoń.
- Ok., odwlec. Ale tego nie powstrzymasz? – zapytałem, przygryzając wargę i ignorując rękę, którą machał mi przed twarzą.
- Ach, spróbuję, mości panie. Ale nic nie obiecuję, bo jak zawiodę dostanę lanie!
- Nie pierdol, tylko mów, o ile dasz radę przynajmniej wydłużyć mój marny żywot.
- To zależy też od farta, czy odtrutka gówno warta. Wirus jest uparty i na razie on tu rozdaje karty.
- Skończ pierdolić – mruknął Natsu. Posłałem mu karcące spojrzenie.
- Kiedy zaczniemy leczenie? – zwróciłem się do Janusza.
- Teraz, mój kochany, a potem ruszymy w tany! – wyciągnął buteleczkę w moją stronę. – Wypij pół mikstury, smakuje jak truskawkowe konfitury!
Wziąłem od niego butelkę z pewnym wahaniem. Otworzyłem ją i wypiłem połowę na raz. I prawie rzygnąłem. Jak truskawkowe konfitury? Chyba, kurwa, w marzeniach! Prędzej jak  tran zmieszany z mydłem i kwaskiem cytrynowym. Skrzywiłem się. Ale jeśli to ma mi pomóc… to przetrwam nawet ten chujowy smak. Dajcie mi coś słodkiegooo!
- Przed skutkami ubocznymi ostrzegam cię ja – włączył mu się tryb mistrza Yody z Gwiezdnych Wojen. Ja pierdolę, z kim przyszło mi się użerać…
- To znaczy? – zapytałam, kiedy stwierdziłem, że nie odpowie niezapytany.
- Biegunka i wymioty, a także dobre loty – odparł, uśmiechając się głupio.
- Dobre… loty? – powtórzyłem, co zabrzmiało bardziej jak pytanie.
- Nie daj się pochłonąć szaleństwu, bo jeśli to zrobisz, skrzywdzisz najbliższe ci osoby i samego siebie – popatrzył na mnie poważnym wzrokiem. Już nie udawał Yody, nie rymował.
Zatoczyłem się do tyłu, pełen złych przeczuć.
- O czym ty mówisz, do cholery? – zmarszczyłem brwi, czekając aż wyskoczy Jellal z kamerą i wydrze się „mamy cię!”, ciesząc ryja jak popierdolony. Niestety, nic takiego nie nastąpiło.
- Och ziomalu mój kochany, przejdzie ci, gdy kupisz glany – zrymował bez sensu, a potem dodał: - Przejdzie, gdy tylko wirus zniknie, młody. Szykuj się na szalone zawody.
Natsu – wyraźnie wystraszony – przytulił się do mnie, tym samym próbując mnie uspokoić.
Trząsłem się ze zdenerwowania. Zawody, hę? Ja mu, kurwa, pokażę zawody! Jeśli myśli, że to będzie zabawne, to się grubo myli. Skąd Wendy wytrzasnęła tego złamasa?! Irytowałem się w myślach.
odepchnąłem od siebie Dragneela i wyszedłem, trzaskając drzwiami.
Drżącymi rękami wyciągnąłem prawie pustą paczkę papierosów i zapaliłem jednego. Opadłem na schody, ze zrezygnowaniem. Tamta ciota sugerowała, że będę świrował, zanim wyzdrowieję. A jeśli wirus nie zniknie do końca, to co będzie? W wariatkowie mnie zamkną!
Usłyszałem, że ktoś się do mnie zbliża, a po chwili papieros wypadł z mojej ręki, gwałtownie z niej wytrącony.
- Zachowujesz się jak idiota! – krzyknął Natsu, wyraźnie na mnie wściekły. Mamooo, zabierz go stąd. Albo przynajmniej mnie.
- Zamknij się – mruknąłem, opierając łokcie na kolanach.
- Dobrze wiesz, że to miało ci pomóc, a że możesz zacząć odpierdalać maniany, to już inna sprawa. Masz mnie, a ja Ci pomogę. Dobrze o tym wiesz – wypalił przez zaciśnięte zęby.
Spróbowałem zacząć myśleć logicznie, co jest dość trudne, gdy z mózgu niewiele zostało. Odetchnąłem głęboko i zamknąłem oczy, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Trzymam cię za słowo.
- Ale nie będę robił wszystkiego za ciebie, sam też musisz próbować pozostać tak samo nienormalny jak jesteś teraz. Bo chyba bardziej jebniętym nie da się być – stwierdził, posyłając mi spojrzenie zabójcy.
Hehehehe, fajnie. Mój ukochany uważa, że jestem psychiczny. To miał być komplement?
Popatrzyłem na niego karcąco, a po chwili się roześmiałem. A co tam, pierdolić Jerzego i jego zrytą banię. Ale nie dosłownie, oczywiście.
A ciebie, Krosta, jeszcze za to dojadę… chuj mnie obchodzi, że już nie żyjesz. Zabiję cie po raz drugi.
Cóż, jakże by to ująć, żeby pięknie brzmiało: dopóki mam Natsu, na pewno się nie poddam.

Masz swoją super - jakąś - ciotę, Hope : D
~Misuzu.

10 komentarzy:

  1. Hahaha, Janusz Wspaniały... Padłam xD No, ale w końcu jakaś notka ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak mi do głowy wpadło, jak siedziałam i mi odwalało..;d Wiem, mam chory mózg XD

    OdpowiedzUsuń
  3. BOŻE, JANUSZ <333
    WYJDŹ ZA MNIE, NAGRAMY RAZEM ODCINEK "DLACZEGO GRAY" XDDD

    Notka zajebista, szybko dodawaj następne <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahahahaha, "Dlaczego Gray" jebłam : D
    Nie mogę z Ciebie momentami, jak porno kocham xDDD

    I zobaczę, kiedy będzie następna, bo to co dalej napisałam mi się nie podoba i wszystko zmienię raczej;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się , że dodałaś nową :D
    Humoru nie brak , jak zwykle zajebista x)
    Ja rozumiem , że to super-jakaś-ciota miała być , ale żeby Polak ? I to jeszcze w pielusze ? Z dziwnym nawykiem rymowania ? Na serio , jesteś zjebem :D Za to Cie uwielbiam .. Za twój zryty łeb xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale , ale ! Ja chcem następną !
    Rozumiem brak czasu , weny , czy co Ci tam jest , ale mam nadzieje , że nie będziesz dodawać coraz rzadziej ..
    Złudne mam nadzieje ?

    OdpowiedzUsuń
  7. Haha, no tak jakoś wyszło...:D Moja chora bania kocha tworzyć takie rzeczy XD
    Bardziej brak czasu, brak weny w sumie też x.x Postaram się dodawać wpisy co tydzień, tak jak do tej pory, ale co z tego wyjdzie, to kompletnie nie wiem;x

    OdpowiedzUsuń
  8. Aj lof Janusz, mru, mru *________*
    Hahaha, piiiisz dalej, PISZ! :3
    Kocham to. ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. No coś tam może dziś napiszę, alee nie wiem ;> Bo na razie to muszę zrealizować jedno specjalne zamówienie XD

    OdpowiedzUsuń
  10. "Jam jest Janusz Wspaniały, przyjaciel wodza Tęgiej Pały!" - myślałam, że zęby stracę :D. Co za pozytywny gość :D

    OdpowiedzUsuń