piątek, 9 listopada 2012

Dwuznaczności, dwuznaczności wszędzie!



Witam ponownie!
Oto druga notka. Tak jak obiecałam - jest ona dziś.
No cóż, szczerze mówiąc to myślałam, że na tym blogu też będzie dużo wejść, tak jak miałam na e-blogach, gdy pisałam tam bloga. Jak widać przeceniłam bloggera ^^" no ale trudno, ewentualnie przeniosę się na inny portal ;)

Obudziłem się, ponieważ coś mi nie grało. Coś wbijało mi się w dupę. Mało tego! Czyjaś ręka znajdowała się w moich bokserkach! No to teraz kurwa pięknie. Popiłem sobie tak, że nic nie pamiętałem, czy jak? Oj, chyba ostry melanż mnie poniósł. Bałem się zobaczyć, z jakim lachonem (oby nie ta z baru, oby nie ta z baru!) znalazłem się w łóżku, jednak w końcu się odważyłem… I przeżyłem traumę!
- NATSU!!!!!! KURWA!!!!!!! JA PIERDOLĘ!!!!!!!! GWAŁCĄ!!!! – wydarłem japę, po czym sturlałem się z łóżka z wrzaskiem szaleńca. Serce łomotało mi tak, że bałem się, że zaraz wyskoczy mi z piersi.
Tamten zaś, słysząc moje darcie ryja,  podskoczył na pół metra do góry i rozejrzał się dookoła w panice, nadal nie do końca rozbudzony.
- CO JEST KURWA?!
- Pedale jebany, gdzie się łapy trzymało?!
- Gdzie, kurwa?!
- W moich, kurwa mać, bokserkach jełopie!
- WTF??????!!
Chyba pierdolnął na zawał, bo zaliczył glebę na podłogę i się nie ruszał przez dobre pięć minut. Nie zamierzałem go ratować, niech zdycha pedał. Nie dość, że wsadzał graby tam, gdzie nie trzeba, to jeszcze mu, kurwa, stanął! Co gorsza, nie tylko jemu… Nie jestem pewny, ale chyba gdy sobie to uświadomiłem przeżyłem bardzo wielki szok poporodowy.
Nie wiem, jak długo tak leżałem, ale chyba trochę czasu minęło.
Starałem się uspokoić oddech. Fullbuster, popierdoleńcu, któremu brakuje seksu, ogarnij się!
Dobra, nie zrozumiałem tej dziwacznej sytuacji. Chyba zdrowo mnie popierdoliło, już do końca. Wstałem powoli i poszedłem pod prysznic, zmywając z siebie wszystko. Czułem się dziwnie. Bardzo dziwnie.
Po dwudziestu minutach wróciłem do pokoju z ręcznikiem owiniętym wokół bioder. Natsu już dochodził do siebie. Rzuciłem okiem na jego krocze – ogarnął swojego „przyjaciela”. O jak dobrze.
Różowowłosy wyglądał na zażenowanego, normalnie jak nie on (znowu).
- Co ja tu robię? – zapytał cicho, a ja z początku nie ogarnąłem, o co mu chodzi.
- Jacyś pieprzeni ninja, jak ty to ująłeś, nas napadli pod moim domem, nie pamiętasz? Musiałem cię tu jakoś przytaszczyć, bo biadoliłeś coś pod nosem.
Kiwnął głową ze zrozumieniem, a potem nagle walnął się otwartą dłonią w czoło.
- Ty debilu! – poderwał się z łóżka. - Oni w każdej chwili mogą tu przyjść! Musimy iść do naszej bazy! – wydarł się na mnie. Ale ja byłem niewinny, no! Gdyby nie to, że jebnął się w łeb i stracił kontakt ze światem, to już byśmy byli w tej całej bazie. O ile bym tam poszedł.
- Ja tam się nigdzie nie wybieram – skrzyżowałem ręce na klacie i oparłem się nonszalancko o ścianę.
Popatrzył na mnie dziwnie, a chwilę później już leżałem na glebie. Ręcznik zsunął mi się prawie całkowicie.
- Co ty robisz, pedale?! – krzyknąłem, próbując go z siebie zrzucić.
- Albo pójdziesz ze mną, albo umrzesz – syknął przez zaciśnięte zęby, patrząc mi poważnie w oczy.
Zastanowiłem się, co robić: pójdę z nim, to znów może coś odwalić. Nie pójdę – zginę, bo nie ma tu już nikogo, kto może mi pomóc w walce z ewentualnymi wrogami.
O niee, wybieram śmierć. Wolę to, niż narażanie się na kolejne traumy. Szybko jednak porzuciłem tę myśl. Przemówiły do mnie resztki zdrowego rozsądku. Fuck yea, jednak coś z niego zostało.
- Dobra. Złaź ze mnie i idziemy. Chcę poprzebywać trochę wśród ludzi, którzy nie wkładają rąk do cudzych gaci. – powiedziałem w końcu.
 - Wypierdalaj! – wyjebał mi z pięści w japę, naprawdę wkurzony.
No bosko. Już zanim wyjdziemy z domu będę wyglądał jak półtorej nieszczęścia. Albo i gorzej.
Zrzuciłem go w końcu z siebie, zakryłem dokładniej ręcznikiem moje klejnoty i poszedłem się ubrać.


Po śniadaniu wyszliśmy z domu i ruszyliśmy szybkim krokiem w nieznanym mi kierunku. Natsu szedł spięty, rozglądając się uważnie, a ja na luzie zapaliłem papierosa, człapiąc za nim w bezpiecznej odległości. Tak w razie czego. No co? Trzeba być ostrożnym.

Co i rusz zerkał kątem oka, czy idę za nim. Nie no, nie zamierzałem już uciekać, ale widocznie wolał nie ryzykować. Po raz kolejny zaciągnąłem się dymem głęboko w płuca, kiedy zrównał ze mną krok.
- Ustalmy jedno, chłopie. Od tej chwili trzymamy się razem i nie ma, że boli. Musimy znosić swoje towarzystwo choćby nie wiem co. Chyba że chcesz zginąć.
- Spoko, loko, luz i spontan, ziomek – machnąłem ręką.  Widać było, że się zirytował. Trudno. Lubiłem go wkurzać. A on mnie, jeśli już o tym mowa.
W każdym razie nie skomentował tego i szedł dalej, denerwując mnie swoją fryzurą i kolorem włosów. Pasuje mi on na pedała, naprawdę. To by tłumaczyło to dzisiejsze zajście. Aż się wzdrygnąłem na samą myśl o tym. Chyba go siłą zmuszę do przefarbowania włosów.
- Długo jeszcze będziemy się toczyć do tej kryjóweczki? – zapytałem, gasząc peta.
- Czeka nas noc pod gołym niebem, bo oczywiście nas spowolniłeś wczoraj – mruknął.
- No ja nie powiem, kto kogo spowolnił! – zirytowałem się. – Chwila, chwila… To ta kryjówka jest tak daleko, że chcesz jeszcze spać na dworze? – popatrzyłem na niego z miną pod tytułem: ‘pojebało po całości?’.
- No daleko, daleko. Gdyby był ze mną Happy, to najpierw przetransportowałby ciebie, a potem mnie, ale ten tchórzliwy kot się nie zgodził.
- No niee, kolejna noc z tobą – jęknąłem. – Boże, jeśli mnie słyszysz… Uchroń mnie przed tym zboczeńcem! – przemówiłem dramatycznym tonem i wzniosłem oczy do nieba, w poszukiwaniu litości.
Nagle się odwrócił i przygwoździł mnie do muru, a ja tylko gapiłem się na niego jak na idiotę, nieco zaskoczony.
- Słuchaj mnie, Gray. To nie ja gubię ubrania i nie ja  świecę publicznie kutasem, więc nie wmawiaj mi, że to ja jestem zboczony tylko dlatego, że mi dziś stanął! – wysyczał przez zaciśnięte zęby, patrząc mi prosto w oczy. – I zresztą nie tylko mi – dodał z drwiną w głosie.
Oh no. Zauważył! Teraz to chyba spaliłem buraka i nagle nabrałem ochoty, żeby… NIE, KURWA! TYLKO NIE TO! Ja tego nie powiem, tym bardziej nie zrobię!  Boże, zabierz mnie stąd.
- Hm. Dobrze mówisz, ziom. Ale to, że mi stanął jest wynikiem braku seksu, a nie tego, że na ciebie lecę. A z tobą nigdy nic nie wiadomo – wyszczerzyłem zęby w uśmiechu, nie spuszczając z niego wzroku i starając się ogarnąć. Wtedy uderzył pięścią tuż koło mojej głowy.
- Sukinsyn – wysyczał i ruszył dalej przed siebie.
Łoo, czyżbym trafił w czuły punkt? Może rzeczywiście jest pedałem? A pierdolisz, Gray. Chyba po prostu źle go zrozumiałeś, chłopie. Do czego jak do czego, ale do rozumienia wszystkiego na opak to ty masz talent.

Noc rzeczywiście musieliśmy spędzić na dworze. Postawiłem dla nas igloo, a Natsu napalił w nim ognisko. Szkoda tylko, że musimy spać na ziemi, ale nie ma innej rady.
Nasza obecność tutaj może zostać łatwo wykryta, w końcu jesteśmy poszukiwani przez idiotów z Mrocznych Gildii, ale nie zamierzałem spać na tym cholernym wietrze, który zerwał się przed zapadnięciem zmroku. Pedalski Włos (czytajcie: Natsu) zresztą też nie.
Poza tym nie rozmawiał ze mną od tego czasu, co go tak zgasiłem, co było mi nawet na rękę.
Położyłem się na ziemi z przekonaniem, że mam na sobie wszystkie ubrania ale dziwne spojrzenie Natsu powiedziało mi coś innego (myliłem się, brak koszuli – tradycja).
Odpaliłem kolejnego papierosa, wpatrując się w sufit lodowego igloo i rozmyślając nad tym, jak do tej pory żyłem. Walki, narażanie życia, tracenie zdrowia – ogółem życie pełne zabawy i przepychanek z przyjaciółmi i Natsu, do którego nie wiem, jakie żywię uczucia. Tak, wiem, to zabrzmiało dość dziwnie, ale nie chodzi mi tu o miłość. Co to, to na pewno nie! Nie wiem po prostu, czy jest moim przyjacielem, czy też nie. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym mniej wiem.
- Zgaś peta, cioto – wymamrotał z drugiego końca pomieszczenia. Tak, on też wolał zachować odległość między nami. To lepiej dla mnie. Byłem bezpieczny. Dziękuję Ci, Boże! Jeśli kiedykolwiek wątpiłem w Twoje istnienie, to teraz wiedz, że już nie wątpię.
Nie posłuchałem Natsu, tylko dalej paliłem – no bez przesady, papierosy to nie są tanie rzeczy, ledwo mnie na nie stać, to trzeba dopalić to do końca!
- Idziemy do sklepu po jedzenie? – mruknął przerywając ciszę.
- Nie, bo na wódkę nam nie wystarczy kasy – odpowiedziałem, śmiejąc się. Również się zaśmiał.
- A no tak, dla takiego alkoholika jak ty wódka robi za jedzenie  – wstał i się przeciągnął. – Zaraz wracam, sklep jest tu blisko – no i wyszedł, a ja zostałem sam z papieroskiem i koszulką leżącą niebezpiecznie blisko mini ogniska. Podniosłem się i zabrałem ją stamtąd, bo jakby się podjarała, to bym się chyba zabił. W końcu nie mam żadnej innej w pobliżu.
Prawie usnąłem, kiedy przyszedł Natsu. Z jedzeniem, wódką i petami dla mnie. Rzucił nimi we mnie, trafiając mnie prosto w ryj.
- Kurwa, no dzięki – mruknąłem, pocierając czoło.
- Nie ma sprawy – brechtał się jak popierdolony, jednocześnie otwierając wódkę.
- W dodatku ruskie. Ech.
- Jak się nie ma, co się lubi, to się pali ruskie szlugi – pokazał mi język.
- Ej, to mój tekst – oburzyłem się.
Zaśmiał się tylko i podał mi wódkę razem z popitą.
- Na co liczysz? Chlamy. Co to jest pół litra na nas dwóch. Walimy z gwinta, zbrakło na kubeczki – wzruszył ramionami, a w jego oczach zobaczyłem złowróżbny błysk.
- Niee, ja się boję. Mamo, chcą mnie upiiiić – jęknąłem. – Pij pierwszy – oddałem mu flaszkę.
Pociągnął porządnego łyka i popił sokiem.
- Łoo, poszło – oddał mi znów butelkę, krzywiąc się.
- ‘Łoo” też jest moje, przepraszam cię bardzo – fuknąłem i napiłem się. Łoo cię w chuj, mocne to! Zapiłem szybko smak wódki.
Po obaleniu większości flaszki straciliśmy czujność i nieźle nam odwalało. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy, często się przewracaliśmy, a języki plątały nam się strasznie. W pewnej chwili przewróciłem się na Natsu i zaliczyliśmy porządną glebę, ale skwitowaliśmy to śmiechem. W sekundę jednak spoważnieliśmy. Zastygłem w miejscu, patrząc na niego. Serce waliło mi jak szalone. Nie wiem, czy od naszych wygłupów czy od czegoś innego. Wtedy zarzucił mi ręce na szyję, przyciągając mnie bliżej.
- Co ty…? – zacząłem niepewnie.
- Mamoo, przytul. – wymamrotał, przyciskając się do mnie całym ciałem, z miną zbitego psa. W jednej chwili poczułem, że dotyk jego ciała działa na mnie nie tak, jak powinien. Kurwa, Fullbuster, ty pedale… O to bym się nigdy nie podejrzewał. Chyba naprawdę brak mi seksu. Tak, trzeba to sobie będzie odbić w najbliższym czasie.
Wtuliłem się w niego, a kiedy zamknąłem oczy porządnie zawirowało mi w głowie. Wtedy poczułem jego oddech na mojej szyi. Wzdrygnąłem się, ale zwalczając chęć podniesienia dupy i spierdolenia jak najdalej stąd, postanowiłem zobaczyć, czy mam rację, że jest homo. Będzie cienko, jeśli postanowi mnie pocałować, albo coś w ten deseń.
Czekałem tak minutę, dwie. Uścisk jego dłoni na moich plecach zelżał. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że chłopak śpi. Ostrożnie się podniosłem, nie chcąc go budzić i pomaszerowałem w drugi kąt igloo, potykając się o własne nogi. Odpaliłem papierosa drżącymi rękami i starałem się ogarnąć. Znowu. Co się ze mną działo? Do teraz byłem absolutnie pewny swojej orientacji, często kochałem się w dziewczynach (i z dziewczynami). A chuj wie. Nigdy nie kochałem faceta. Ej, o czym ja w ogóle myślę? Ogarnij, Gray, bo ześwirujesz. A nie, sorry - już ześwirowałeś.
Kiedy się obudziłem, Natsu już nie spał, tylko wpierdalał chipsy. Widać było po nim, że chlał. Marnie wyglądał.
- Siema, ziom. Czym się strułeś, tym się lecz? – pokazałem palcem na resztę wódki w butelce. Wykrzywił się z niesmakiem.
- Nie, ja podziękuję. Rzygam, patrząc na tą butelkę.
- A ja sobie chlusnę, bo usnę – przeciągnąłem się, sięgając po flaszkę. Wypiłem większość na raz, krzywiąc się. Szybko popiłem to sokiem, ale nadal paliło mnie w gardle.
Natsu westchnął.
- Nie chce mi się iść do bazy, ale przed nami cały dzień drogi, więc lepiej ruszajmy.
- Mi też się nie chce. Zostaniemy tu na jeszcze jedną noc?
- No co ty. Chcesz, żeby Erzę za nami wysłali? To będzie straszne.
- Erzie brak seksu, to dlatego taka jest – zaśmiałem się.
- To tak jak tobie. Może się spikniecie? – popatrzył na mnie kątem oka.
- Nie pierdol, chcesz mojej śmierci? Ona by mnie wymęczyła w łóżku.
- Ja też.
Chwila. Czy ja dobrze usłyszałem?
- Żeeee co kurwaaa? – zapytałem, jak totalny niedorozwój. Musiałem teraz zabawnie wyglądać.
- Jaja sobie robię – zaczął się śmiać jak popierdolony. No myślałem, że nie zdzierżę!
- Tak, jasne, pedziu – mruknąłem i podszedłem do niego.
Trzeba się raz na zawsze przekonać, czy jesteś gejem, Natsu. Oparłem rękę tuż przy jego głowie i pomachałem przed nim butelką. Nie miałem konkretnego planu, zadziałam na spontana.
- Jeśli nie chcesz, żebym cię zmusił do wypicia tego siłą, lepiej wypij dobrowolnie – powiedziałem.
- Zmuś mnie – patrzył gdzieś poza mnie.
Przysunąłem się bliżej niego, otwierając wódkę. Przytknąłem mu flaszkę do ust, ale zacisnął je w wąską kreskę, patrząc na mnie wyzywająco. Wtedy przysunąłem twarz bliżej jego twarzy, tak że niby przypadkiem, i wcisnąłem mu kolano między nogi. Otworzył szeroko usta za zdziwienia, a wtedy wykorzystałem szansę – wlałem w niego wódkę. Zakrztusił się i połowę wypluł na moją koszulkę, ale to mnie w tej chwili nie obeszło. Chciałem zobaczyć, co zrobi teraz.
- Ty chuju! – wydarł się na mnie i po chwili to ja byłem przyparty do ściany i to jego kolano wylądowało między moimi nogami. Oho, robi się niebezpiecznie. 
- Nie wkurwiaj się – powiedziałem z bananem na ryju, udając wielce rozbawionego całą sytuacją.
Przycisnął mnie jeszcze mocniej do ściany, przybliżając się coraz bardziej. Jego usta od moich dzieliły zaledwie milimetry, moje serce zaczęło szaleć, spociły mi się dłonie. Nie, kurwa. To niemożliwe!
Natsu zamknął oczy, już prawie dotykał moich warg, kiedy nagle…

No i proszę, jest^^ wiem, beznadziejna;3 z czasem ten blog stanie się poważniejszy.
Pozdrawiam czytających!

5 komentarzy:

  1. Jaka beznadziejna! @-@
    Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz i na tym się skończy, że będę ciocią ._.
    Mimo, że wiem co się stanie, już nie mogę się doczekać następnej notki <3
    Yaoi, yaoi wszędzie *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahaha są sposoby pierdolenia bez rodziny powiększenia :D nie zawsze skuteczne, ale jednak :D
    Ach, cieszę się, że Ci się podobało;3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś zakończyć w takim momencie ?! :c
    świeeetne jest i pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah no mogłam, jak widać :D
    Piszę, piszę;3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mogłaś zakończyć w takim momencie??? Na pewno ktoś im przerwał :D

    OdpowiedzUsuń