Znów krótko, no ale bywa. :D Dziś bardzo mało humoru,
bo trzeba się wczuć w dramatejszyn sytuejszyn. Huehue, nie wiem, kiedy następna
notka. ~
Obudził mnie dziwny hałas i twarda ziemia pod
plecami. Co jest, kurwa? Przecież nic nie piłem, więc dlaczego… Jebać to. Chyba
lunatykuję. Otworzyłem oczy i zobaczyłem nad sobą mordę Jellala. Rozejrzałem
się ostrożnie dookoła – byliśmy w lesie, w pobliżu dołu, który skubaniec
wykopał.
- Stary…? Czy ty mnie porwałeś? – zapytałem, krzyżując ręce na piersi i mierząc go wzrokiem pod tytułem: „ja wiem wszystko, a ty jesteś idiotą jeśli myślałeś, że się nie domyślę” (muszę wymyślić jakąś krótszą nazwę, zamotać się idzie).
- Pojebało cię do końca? Po co miałbym cię porywać? – Zrobił głupią minę.
- Nie wiem, to ty tu jesteś geniuszem zbrodni!
Strzelił klasycznego facepalma, po czym postawił mnie na równe nogi i pociągnął za sobą, każąc trzymać mordę na kłódkę. Jako że nie miałem siły się odzywać – spełniłem polecenie. W normalnych warunkach coś bym mu pocisnął, ale moja cięta riposta poszła się jebać z murzynami. Albo z kucykami pony, jedno z dwojga.
W pewnej chwili niebieskowłosy zatrzymał się i kazał mi popatrzeć za krzaczka. Z wielkim WTF zbliżyłem mordę do zieleninki i spróbowałem coś wypatrzeć poprzez gąszcz gałęzi. A to, co zobaczyłem wcale nie było fajne. Gajeel przyciskał Natsu do drzewa i wyglądało mi na to, że się całują. Widziałem tylko kawałek lewego boku mojego byłego chłopaka – nie wyglądał, jakby jakoś specjalnie się opierał temu frajerowi.
- Przykro mi – szepnął Niebieski, rzucając mi smutne spojrzenia.
No nie, tylko współczucia mi brakowało w tym momencie. Nie dość, że moje serce pękło na jakiś tryliard kawałków i nawet kropelka go teraz nie sklei, to jeszcze ten mi tu będzie współczuł? Takiego chuja! Wypadłem z krzaków niczym ninja i dopadłem do tamtej dwójki, powalając Gajeela na ziemię. Wyjebałem mu z pięści w mordę i wstałem, wkurzony i roztrzęsiony. Natsu patrzył na mnie nieco zszokowany.
- A więc to był prawdziwy powód zerwania – rzekłem, głosem przepełnionym gniewem i bólem. Zacisnąłem pięści.
- Nie! Gray, to nie tak… - zaczął, ruszając w moją stronę.
- Taak? To niby jak? – Zaśmiałem się, ale nie było w tym śmiechu wesołej nuty.
- Ja nic do niego nie czuję, tłumaczyłem mu to, ale się do mnie przywalił. Nic mnie nie łączy z Gajeel’em! – Spojrzał na mnie błagalnie.
- Teraz tak mówisz, co? – wtrącił się Żelazny, podnosząc dupę z ziemi. – A wcześniej błagałeś, żebym cię wziął pod drzewem. Już nie pamiętasz, jak mówiłaś, że tylko szukałeś wymówki, żeby zerwać z tą ciotą i poczuć w sobie i przy sobie prawdziwego mężczyznę? – Na jego twarzy wykwitł drwiący uśmieszek, który natychmiast zapragnąłem zetrzeć. Tego było za wiele.
- Nie chcę was już nigdy więcej widzieć na oczy – wysyczałem przez zaciśnięte zęby i ruszyłem szybkim krokiem w drogę powrotną, a zaraz za mną Jellal, niczym cień – się przyjebał jak rzep do psiego ogona.
Dragneel pobiegł za nami w ostatniej próbie przekonania mnie, że Gajeel kłamie, ale odepchnąłem go od siebie tak, że się wyjebał. Przyspieszyliśmy kroku i już po kilku minutach byłem z powrotem w moim igloo. Jell wszedł za mną.
Dopiero teraz gniew wyparował, a jego miejsce zajął cholerny ból. Jakbym zaraz miał zawału dostać, czy czegoś tam w ten deseń… Opadłem bez sił na prowizoryczne łóżko, chowając mordkę w dłoniach.
- Happy przyleciał do mnie drąc się, żebym cię sprowadził, bo Gajeel dostawia się do Natsu, ale spałeś jak zabity i musiałem cię nieść – odezwał się mój towarzysz (kto go tu zapraszał w ogóle?). – Tak na marginesie, mógłbyś zrzucić parę kilo.
- Po co Happy to zrobił? Żebym zobaczył, że ten osobnik nie był wobec mnie fair? – Przetarłem oczy palcami. Nie mogłem nawet wymówić imienia Smoczego Zabójcy, nie przechodziło mi przez gardło.
- Nie wiem, wyglądał jakby mu ktoś zajebał cegłą i ledwo go zrozumiałem.
- Jellal. On dostał cegłą. – Spojrzałem na niego z politowaniem.
- To wszystko wyjaśnia.
Zapadła cisza, przerywana tylko jego głośnymi westchnieniami. Nie miałem siły nic mówić, obezwładnił mnie ból.
Naprawdę chcesz zostać sam, opuścić gildię? – zadźwięczały mi w głowie słowa Lucy. Wstałem.
- Jellal. Wracam do Magnolii – rzekłem, pewien słuszności tej decyzji.
- Nie będę cię zatrzymywał. Idź, zawiadomię wszystkich, oczywiście nie zdradzając powodu nikomu poza Mistrzem – odparł i też się podniósł. Położył mi rękę na ramieniu, przyglądając się mi z powagą. – Trzymaj się. I wróć, kiedy będziesz gotów.
Pokiwałem głową. Nagle chłopak się zaśmiał.
- Z czego się cieszysz? – spytałem, unosząc brew do góry w geście zdziwienia.
- Bo tylko pedał daje sobie trzymać rękę na ramieniu. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Mógłby je umyć, tak swoją drogą.
- … Ja jestem pedałem – przypomniałem mu.
Strzelił poker face’a, przytulił mnie na pożegnanie, wręczył kompas (aż mi pociekła łezka wzruszenia, wie, że bym się bez niego zgubił) i wyszedł. Spakowałem swój skromny dobytek i ruszyłem w stronę miasta.
Przystanąłem na skraju lasu i odwróciłem się.
Żegnaj, bazo. Żegnajcie, ziomki. Jeszcze się zobaczymy. Na razie muszę się ogarnąć, a kiedy to się stanie – wrócę. A wtedy już się mnie nie pozbędziecie! Buhahahaha!
Z uśmiechem szaleńca na ustach, poszedłem w dalszą drogę.
- Stary…? Czy ty mnie porwałeś? – zapytałem, krzyżując ręce na piersi i mierząc go wzrokiem pod tytułem: „ja wiem wszystko, a ty jesteś idiotą jeśli myślałeś, że się nie domyślę” (muszę wymyślić jakąś krótszą nazwę, zamotać się idzie).
- Pojebało cię do końca? Po co miałbym cię porywać? – Zrobił głupią minę.
- Nie wiem, to ty tu jesteś geniuszem zbrodni!
Strzelił klasycznego facepalma, po czym postawił mnie na równe nogi i pociągnął za sobą, każąc trzymać mordę na kłódkę. Jako że nie miałem siły się odzywać – spełniłem polecenie. W normalnych warunkach coś bym mu pocisnął, ale moja cięta riposta poszła się jebać z murzynami. Albo z kucykami pony, jedno z dwojga.
W pewnej chwili niebieskowłosy zatrzymał się i kazał mi popatrzeć za krzaczka. Z wielkim WTF zbliżyłem mordę do zieleninki i spróbowałem coś wypatrzeć poprzez gąszcz gałęzi. A to, co zobaczyłem wcale nie było fajne. Gajeel przyciskał Natsu do drzewa i wyglądało mi na to, że się całują. Widziałem tylko kawałek lewego boku mojego byłego chłopaka – nie wyglądał, jakby jakoś specjalnie się opierał temu frajerowi.
- Przykro mi – szepnął Niebieski, rzucając mi smutne spojrzenia.
No nie, tylko współczucia mi brakowało w tym momencie. Nie dość, że moje serce pękło na jakiś tryliard kawałków i nawet kropelka go teraz nie sklei, to jeszcze ten mi tu będzie współczuł? Takiego chuja! Wypadłem z krzaków niczym ninja i dopadłem do tamtej dwójki, powalając Gajeela na ziemię. Wyjebałem mu z pięści w mordę i wstałem, wkurzony i roztrzęsiony. Natsu patrzył na mnie nieco zszokowany.
- A więc to był prawdziwy powód zerwania – rzekłem, głosem przepełnionym gniewem i bólem. Zacisnąłem pięści.
- Nie! Gray, to nie tak… - zaczął, ruszając w moją stronę.
- Taak? To niby jak? – Zaśmiałem się, ale nie było w tym śmiechu wesołej nuty.
- Ja nic do niego nie czuję, tłumaczyłem mu to, ale się do mnie przywalił. Nic mnie nie łączy z Gajeel’em! – Spojrzał na mnie błagalnie.
- Teraz tak mówisz, co? – wtrącił się Żelazny, podnosząc dupę z ziemi. – A wcześniej błagałeś, żebym cię wziął pod drzewem. Już nie pamiętasz, jak mówiłaś, że tylko szukałeś wymówki, żeby zerwać z tą ciotą i poczuć w sobie i przy sobie prawdziwego mężczyznę? – Na jego twarzy wykwitł drwiący uśmieszek, który natychmiast zapragnąłem zetrzeć. Tego było za wiele.
- Nie chcę was już nigdy więcej widzieć na oczy – wysyczałem przez zaciśnięte zęby i ruszyłem szybkim krokiem w drogę powrotną, a zaraz za mną Jellal, niczym cień – się przyjebał jak rzep do psiego ogona.
Dragneel pobiegł za nami w ostatniej próbie przekonania mnie, że Gajeel kłamie, ale odepchnąłem go od siebie tak, że się wyjebał. Przyspieszyliśmy kroku i już po kilku minutach byłem z powrotem w moim igloo. Jell wszedł za mną.
Dopiero teraz gniew wyparował, a jego miejsce zajął cholerny ból. Jakbym zaraz miał zawału dostać, czy czegoś tam w ten deseń… Opadłem bez sił na prowizoryczne łóżko, chowając mordkę w dłoniach.
- Happy przyleciał do mnie drąc się, żebym cię sprowadził, bo Gajeel dostawia się do Natsu, ale spałeś jak zabity i musiałem cię nieść – odezwał się mój towarzysz (kto go tu zapraszał w ogóle?). – Tak na marginesie, mógłbyś zrzucić parę kilo.
- Po co Happy to zrobił? Żebym zobaczył, że ten osobnik nie był wobec mnie fair? – Przetarłem oczy palcami. Nie mogłem nawet wymówić imienia Smoczego Zabójcy, nie przechodziło mi przez gardło.
- Nie wiem, wyglądał jakby mu ktoś zajebał cegłą i ledwo go zrozumiałem.
- Jellal. On dostał cegłą. – Spojrzałem na niego z politowaniem.
- To wszystko wyjaśnia.
Zapadła cisza, przerywana tylko jego głośnymi westchnieniami. Nie miałem siły nic mówić, obezwładnił mnie ból.
Naprawdę chcesz zostać sam, opuścić gildię? – zadźwięczały mi w głowie słowa Lucy. Wstałem.
- Jellal. Wracam do Magnolii – rzekłem, pewien słuszności tej decyzji.
- Nie będę cię zatrzymywał. Idź, zawiadomię wszystkich, oczywiście nie zdradzając powodu nikomu poza Mistrzem – odparł i też się podniósł. Położył mi rękę na ramieniu, przyglądając się mi z powagą. – Trzymaj się. I wróć, kiedy będziesz gotów.
Pokiwałem głową. Nagle chłopak się zaśmiał.
- Z czego się cieszysz? – spytałem, unosząc brew do góry w geście zdziwienia.
- Bo tylko pedał daje sobie trzymać rękę na ramieniu. – Wyszczerzył zęby w uśmiechu. Mógłby je umyć, tak swoją drogą.
- … Ja jestem pedałem – przypomniałem mu.
Strzelił poker face’a, przytulił mnie na pożegnanie, wręczył kompas (aż mi pociekła łezka wzruszenia, wie, że bym się bez niego zgubił) i wyszedł. Spakowałem swój skromny dobytek i ruszyłem w stronę miasta.
Przystanąłem na skraju lasu i odwróciłem się.
Żegnaj, bazo. Żegnajcie, ziomki. Jeszcze się zobaczymy. Na razie muszę się ogarnąć, a kiedy to się stanie – wrócę. A wtedy już się mnie nie pozbędziecie! Buhahahaha!
Z uśmiechem szaleńca na ustach, poszedłem w dalszą drogę.
Ale zjebałam XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
~Misuzu.
~Misuzu.
KURWA, JA TUTAJ NIE WIEM, CZY ŚMIAĆ SIĘ CZY PŁAKAĆ XDD
OdpowiedzUsuńSerio, spadłam z fotelu. I serio beczałam przy scenie Natsu x Gajeel. Boże, to było takie tragiczne. Zabiję cię za to.
Wykastruję sekatorem, zobaczysz jeszcze T_T
Huehue, może lepiej się śmiać...? o.O""
OdpowiedzUsuńNie płacz, kiedy odjadę, kupię malucha i Cię rozjadę! <3 tak, wiem, to nie ma nic wspólnego z treścią Twego komentarza, Kise xd"
JESTEM ZA MŁODA, ŻEBY UMIERAĆ!
... Nie masz z czego mnie wykastrować xD
Hm.. Ja myślę, że i tak na wiele się nie zda mu ten kompas xD' Gorzej by było jakby jeszcze Gajeel szedł za nim xDDDDD Chociaż... jeżeli ma mocne przyciąganie ( w sensie.. jako metal! xD') to wtedy miał by z górki.. no chyba, że jednak gajeel był by na misji.. czy coś.. Boże! Jak zwykle jakieś dziwne wnioski wykładam ._. Zacna nota i czekam na więceeej~ <3
OdpowiedzUsuńHahaha, ja nie umiem się obsługiwać kompasem, wiec to logiczne, że Gray też nie :DDD
OdpowiedzUsuńPo co Gajeel miałby za nim iść? o.O *kmina wszechczasów xD*
Huehue, postaram się szybko znaleźć czas, żeby coś napisać <3
OMG! a myślałam, że tylko ja (i Gray xD) jestem taka ułomna, że z kompasu nie umiem korzystać ._.
UsuńA nie wiem.. może teraz się napalił na Graya? xD
Świeetne :D Tylko trochę krótko, ale ważne, że jest!
OdpowiedzUsuń"… Ja jestem pedałem" z serii "wyznania (dorosłych) nastolatków".
Haha myślałam, że tylko ja nie umiem się posługiwać kompasem. Widocznie wyższa technologia. ;)
Jellal mógł się szarpnąć i kupić porządny GPS.
– wrócę. A wtedy już się mnie nie pozbędziecie! = Plan doskonały wersja Gray. :x
Czekam na ciąg dalszy :)
Aww zajebiste. *^*
OdpowiedzUsuńTylko szkoda,że Gajeel x Natsu było @-@
Że tak powiem.. Moje oczy! :(
I szkoda mi GRaya Q-Q
Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa !
OdpowiedzUsuńEpickie dzieło , nie ma co =v=
Jaki paradoks ! o,O Śmiałam się i było mi smutno ;_;
Gray , ty kochany , zryty glucie <3
Co z wami ? Czy nikt poza mną nie umie posługiwać się kompasem ? xD
Kocham konwersacje pomiędzy Grayem i Jellalem ♥
Czemu zawsze pod notką jest coś w stylu "zjebałam , nie ma humoru .." ? Nie możesz napisać "Ale zajebista notka mi wyszła - jak zawsze , zresztą . A teraz chwalcie moje dzieło !" ? Tak brzmi o wiele lepiej . Czy mi się wydaje , czy nie doceniasz swojego potencjału ?
Słuchaj ... Ja teraz kompletnie czasu nie mam ;_____; Ale mogę napisać w sobotę , prawda ? ;-;
Kinzuki - yaay, kolejna osoba, która nie ogarnia kompasu! <3 No co, prawdę Grayciu powiedział, co miał ukrywać... xD wiesz, Jellala nie stać na takie wypasione rzeczy XD
OdpowiedzUsuńGrundzia - huehuehue, no co, ten paring też dopuszczam! ;3 I dzięki ;*
Seiko - epickie? Heheszki, to fajnie! xD O to w tym chodziło, żeby było i śmiesznie i smutno ^^" jak widać wyszło, yaay! *_*
I nie, w tym towarzystwie nikt poza Tobą nie umie posługiwać się kompasem ._." chyba xD
Masz rację, nie doceniam swojego potencjału, nigdy mi się nie podoba to, co napisałam, może czasem są wyjątki ^^"
Rozumiem. W sobotę też będę, więc pisz, kiedy tylko chcesz ;3
Akane-chan - jak widzisz nie jesteś sama *_* załóżmy klub ludzi nie ogarniających kompasu xD Może, może...xD nie no, on się napala tylko na Natsu. Na razie xDDD
Kurde, ale się porobiło. Ja sądziłam, że Jellal kocha Levy, chociaż po jej ostatnich wyczynach z Lucy hmmm... ciężko mi w to uwierzyć :D.
OdpowiedzUsuń