czwartek, 16 października 2014

Rozdział 49. Były sobie świnki trzy - czyli: plan Erzy.

Cześć ^^"
Wiem, bardzo dawno mnie tu nie było, bo aż od czerwca. Czy był jakiś powód? Skłamałabym mówiąc, że tak. Nie było żadnego, z wyjątkiem dokuczliwego braku weny. A kiedy już ją miałam... niestety, znajdowało się coś innego, co wolałam napisać. Po prostu parodie mi nie wychodzą i jakoś tak wyszło, że nie miałam ochoty tego pisać. A jak patrzę na pierwsze rozdziały, to aż mi wstyd, bo tak beznadziejnie pisałam... No nic, nie ma co się nad sobą rozczulać xd
Postanowiłam wreszcie dać rozdział, skończony po wielu mękach. Mam nadzieję, że ktoś jeszcze tu zagląda ; )



- Co? Przedstawienie? Po cholerę? – zapytałem, gdyż było to dla mnie totalną głupotą.
Może wyjaśnię wszystko od początku: Erza i Jellal zebrali nas w wielkiej sali i ogłosili swój ambitny plan. Nie wiem, co im się uroiło, ale spoko. Zapewne się dowiem.
- Dla naszego synka. O trzech świnkach, na które poluje wilczek. Laxus będzie wilkiem, a ty, Natsu i Freed świnkami.
A nie mówiłem? Wiedziałem, że się dowiem! I wcale mi się to nie podobało.
- Hee?! Nie jestem świnią! – zaprotestował Natsu, który nie do końca ogarnął, czemu tak o nim brzydko Erza mówi. Cóż… wiadomo, jaki on ma mózg. A raczej… nie ma go wcale.
- Głąbie! To tylko na potrzeby przedstawienia. – Jellal strzelił sobie facepalma.
- E… nie czaję. – Mój men zrobił minę totalnego nieogara.
- A ja się nie zgadzam. Bo to mi przypomina, że Laxus czai się na dupy naszej trójki! – zaprotestowałem buntowniczo, choć było niebezpiecznie odmawiać Tytanii. Do tego… ej. Jej dzieciak był tak mały, że nawet nic z tego przedstawienia nie skuma. Co ona odwala? Ech… cóż. Nie warto z tym dyskutować.
- O to chodzi! – prychnęła Scarlet, posyłając mi spojrzenie zabójcy. – Będzie bardziej autentycznie.
- Ja tam jestem za – wtrącił się zadowolony Dreyar. – A mogę na potrzeby tego przedstawienia przelecieć wszystkie świnki?
- NIE! – ryknęliśmy chórem ja, Freed i Nacuś.
- Ech, Laxi… odpuść sobie, głupi moczymordo. – Jell przewrócił oczami.
Demon, siedzący na kolanach Natsu spojrzał na Laxusa podejrzliwie. Czasem serio myślałem, że ten kot wszystko rozumie.
- Demon, do boju – szepnąłem, praktycznie bezgłośnie.
I… o dziwo… kot zeskoczył z kolan Natsu, poszedł do Pikachu… i rzucił mu się na twarz, miaucząc przeraźliwie.
- TAAK! DAWAJ, DEMON! – dopingowaliśmy go z Natsu. Który może i był zaskoczony takim obrotem spraw, ale nic nie powiedział.
Wszyscy mieli bekę, dopóki…
- …SPOKÓJ! – krzyk Erzy nie przywrócił ich do porządku. – No. To skoro już się zamknęliście… jesteście ZMUSZENI wziąć udział w tym przedstawieniu. Pozostali są odpowiedzialni za scenografię. Jellal będzie robił z chłopakami próby, a ja dam wam napisany przeze mnie tekst. Jeśli wszystko jasne, możecie się rozejść. I… Laxus… ogarnij się. – Na tym zakończyła wywód i pomaszerowała do pokoju, by zająć się bachorem.
- Staaary, po co ta farsa – jęknął Freed, trzymający się właśnie ramienia Gajeela. Pozieleniał na twarzy, która teraz dobrze komponowała się z jego włosami.
- Nie wiem, ale to głupie. – Gajeel podsumował to zjedzeniem śrubki. Nadal miał te zapasy ode mnie… cóż.
- Mam nadzieję, że scenariusz Erzy będzie w miarę ogarnięty – wyraziłem nadzieję.
Wszyscy spojrzeli na mnie z powątpiewaniem. No tak… Erza miała zawsze debilne pomysły, ale przecież nikt jej tego nie powie…
*
Dwie godziny później…
Czytaliśmy z Natsu scenariusz przedstawienia, w sumie zadowoleni.
- Hehe, wpierdolimy Laxusowi na koniec – ucieszył się Dragneel, aż cały płonąc z podjarki. Aż musiałem się od niego odsunąć, bo jeszcze by mnie poparzył.
- No… tylko wcześniej on porywa Freeda i musimy go odbić, zanim go zje… to znaczy wyrucha… Boże. I to ma być przedstawienie dla bachora? – Podrapałem się po brodzie. Demon wskoczył mi na kolana i popatrzył na mnie z miną cierpiętnika.
- Sądzę, że Erza po prostu chciała mieć z tego jakąś rozrywkę. – Natsu odłożył scenariusz i podrapał teraz już zadowolonego kota za uchem.
- Na pewno. I może nauczyć Laxusa porządku, żeby się nie rozhasał. – Westchnąłem cicho i go przytuliłem. To przedstawienie było dla mnie totalną głupotą.
A już zwłaszcza scenariusz. Na początku ja, Freed i Natsu mamy siedzieć razem w domku i zacząć się kłócić. Potem ja i Natsu mamy spierdolić z chałupy i udawać, że budujemy sobie osobny dom. Wtedy przychodzi do nas Laxus i próbuje zbajerować, ale dostaje z miotły po ryjcu. Zauważa samotnego Freeda i go porywa, by go wyruchać, a potem przerobić na kiełbasę, czy coś… i ja z Natsu mamy ratować jego dupsko. Sami też wpadamy w pułapkę złego Pikachu i najpierw jesteśmy w kryzysie… ale potem dostajemy Power up’a i skopujemy mu przerośnięty zad. Przecież to nic oryginalnego… zawsze tak robimy. Sądzę, że jakby naprawdę chciał, to by nas chłopak dostał w swoje łapska. Czyli po prostu się z tą chęcią przeruchania nas zgrywał. Może sprawdzał Freeda, czy inny chuj. Albo… prędzej miał go w dupie. Cóż. Ciężko ich rozkminić. Zresztą mój mózg nie był w stanie zrozumieć złożoności wielu rzeczy, które działy się wokół mnie. To smutne, nieprawdaż?
- Em… Poćwiczymy rolę? Erza kazała nam wszystko wykuć w tydzień… - Nagle w naszym pokoju pojawił się Freed. Demon miauknął z aprobatą na jego widok, a ja ponownie na niego spojrzałem. Nie mogłem się pozbyć wrażenia, że kocur jest mądrzejszy od nas wszystkich razem wziętych.
Co w sumie nie było zbyt dziwne.
W końcu byliśmy inteligentni inaczej.
Nie ma co się oszukiwać, nie?
- Dobra, zaczynajmy – zgodziłem się po chwili.
Natsu mi zawtórował. Na razie mieliśmy trenować jedynie nasze wspólne sceny, bo żaden z nas nie miał ochoty gapić się na ryj Laxusa. I nie minęło wiele czasu, a odkryliśmy… że to wszystko będzie jedną, wielką klapą.
Ciąg dalszy nastąpi…
Jeśli nie zeżre mnie trema.

3 komentarze:

  1. "- Ja tam jestem za – wtrącił się zadowolony Dreyar. – A mogę na potrzeby tego przedstawienia przelecieć wszystkie świnki?" UMARŁAM XDD
    Mam nadzieję, że wena dopisze już niedługo, bo muszę wiedzieć, co dalej! XD
    I taki smutek, bo Pikachu ma Freedzia w dupie :C Shipuję ich hardo, ten ból ::A::
    Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny, Maja :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie kolejny rozdział?!?!!! No ja się pytam gdzie?!?!?
    A o tak przy okazji witam się serdecznie no i podziwiam twój ból bo jest najlepszy jaki do tej pory czytałem!!!
    Dlatego nie marnuj talentu kobieto i pisz kolejne rozdziały! Bo umrę z niewiedzy co będzie dalej ;-;
    A i na koniec to ten biedny Fredzio bo jego blondasek już go nie chceeee ;<
    Żyyuuuucze dużo weeeeeeny i byś zaniedług dostała jej byś napisała dla nas kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej... Weszłam dziś z ciekawości na bloga, aby zobaczyć, czy coś tu się w ogóle działo, a tu patrzę, całkiem niedawno dodany komentarz... Bardzo mi miło, że jednak ktoś być może nadal to czyta... I dziękuję, że uważasz, że mam talent, bo osobiście uważam, że daleko mi do tego, zwłaszcza przy tej parodii ;) Rozumiem jednak, że czytałeś "Ból"? Szczerze akurat z tego sama jestem bardzo zadowolona, zajęło mi kilka dni dopracowanie go, ale opłaciło się, jak widać ;)
      Prawdopodobnie akurat tego bloga nie będę już kontynuowała, ale mam inny: http://opowiadania-z-fairy-tail.blogspot.com/
      Jednak zauważyłam, że na tamtego bloga tak czy inaczej nikt nie wchodził, więc będę musiała go zareklamować i pokończyć opowiadania, które chcę tam jeszcze dodać ;) Prawdopodobnie na nowo zacznę go prowadzić, począwszy od przyszłego tygodnia.

      Usuń